Była pełniąca obowiązki prokuratora generalnego USA Sally Yates wyjaśniła we wtorek w wywiadzie dla CNN, dlaczego postanowiła ostrzec Biały Dom, że pozostawienie Michaela Flynna na stanowisku doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.
Yates tłumaczyła, że zdecydowała się na bezprecedensowe dwukrotne ostrzeżenie Białego Domu przed pozostawieniem generała Flynna na stanowisku, ponieważ obawiała się, że Flynn może być szantażowany przez Rosję. Zrobiła to 26 i 27 stycznia.
Zignorowane ostrzeżenia
- Flynn kłamał o swoich kontaktach z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem i Rosjanie wiedzieli, że Flynn kłamie - powiedziała Yates w wywiadzie.
Ostrzeżenia Yates zostały zignorowane przez otoczenie prezydenta Donalda Trumpa. Sama Yates została zwolniona dyscyplinarnie przez Trumpa 30 stycznia za niesubordynację po tym, jak poinstruowała adwokatów ministerstwa sprawiedliwości, by nie bronili w sądach rozporządzenia prezydenta o tymczasowym wstrzymaniu imigracji z krajów zamieszkiwanych przez muzułmańską większość.
Mimo ostrzeżeń Yates Flynn złożył dymisję dopiero 13 lutego, ponad dwa tygodnie po bezskutecznej próbie ówczesnej p.o. prokurator generalnej, by zwrócić uwagę radcy prawnego Białego Domu na niebezpieczeństwo związane z pozostawieniem Flynna na stanowisku.
Powodem dymisji Flynna nie były ostrzeżenia Yates, lecz ujawnienie przez dziennik "Washington Post" kolejnych rewelacji na temat kontaktów Flynna z rosyjskim ambasadorem.
Trzy niezależne dochodzenia
Po zwolnieniu Flynna na jaw wyszły inne kompromitujące szczegóły z jego działalności w ostatnich latach, np. fakt, że otrzymał ponad 70 tys. dolarów od rosyjskiej telewizji RT oraz że zajmował się lobbyingiem dla Turcji bez poinformowania o tym najpierw swoich zwierzchników w Pentagonie, a następnie w Białym Domu.
Obecnie dochodzenie w sprawie działalności Flynna prowadzą FBI, władze wojskowe oraz przynajmniej jedna z komisji Kongresu USA.
Wywiad CNN z Yates był trzecim z serii ostatnich wydarzeń medialnych, które spotęgowały wrażenie chaosu panującego w Białym Domu i przesłoniły wszystkie inne wydarzenia.
Ta czarna seria po tygodniu rozdzierania szat nad zwolnieniem dyrektora FBI Jamesa Comeya zaczęła się w poniedziałek od rewelacji "Washington Post" o rzekomym ujawnieniu przez Trumpa podczas rozmowy z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem najściślej tajnych informacji, jakie wywiad amerykańskich otrzymał od sojuszniczych, rzekomo izraelskich, służb specjalnych.
Kilkanaście godzin później we wtorek "New York Times", także w godzinach największej oglądalności i aktywności serwisów społecznościowych, poinformował, że Trump w rozmowie z ówczesnym dyrektorem FBI Comeyem 14 lutego, a więc dzień po dymisji Flynna, wywierał na niego naciski, aby "dał sobie spokój" i zakończył dochodzenie w sprawie generała.
Comey, co może mieć olbrzymie znaczenie w przyszłości, po zakończeniu rozmowy w Białym Domu sporządził notatkę służbową i zostawił ją na przechowanie w siedzibie FBI.
Czarna seria Trumpa
Zdaniem komentatorów kończący tę czarną dla Trumpa serię wywiad z Sally Yates dla CNN był przypomnieniem od czego, a raczej od kogo, zaczęła się ta czarna seria. Według konserwatywnych zwolenników prezydenta, np. prowadzącego program telewizji Fox News Seana Hannity'ego, ta "eksplozja" negatywnych dla Trumpa wiadomości jest przejawem wojny, jaką demokraci, w tym "pogrobowcy" administracji Baracka Obamy, zakamuflowani w strukturach rządu federalnego, elity medialne i establishment polityczny Waszyngtonu wytoczyli administracji, aby podkopać autorytet Trumpa przed pierwszą zagraniczną podróżą.
Eksperci prawni i komentatorzy polityczni zwracają uwagę, że w tej czarnej serii wydarzeń w ciągu 24 godzin od pojawienia się rewelacji "Washington Post" do wywiadu Yates dla CNN, najgroźniejsze dla przyszłości (i to nie tylko politycznej) prezydenta i republikanów są wtorkowe doniesienia "NYT" o nakłanianiu Comeya do zakończenia śledztwa wobec Flynna.
Zdaniem eksperta prawnego telewizji Fox News Andrew Napolitano niezależnie od moralnej odrazy, jakie budzi rzekome "podzielenie się" przez Trumpa z Rosją tajnymi informacjami wywiadu, nie było to przestępstwo, gdyż to prezydent Stanów Zjednoczonych decyduje, które informacje są tajne, a które nie.
Natomiast namawianie do wstrzymania bądź zakończenia dochodzenia, jak argumentuje ekspert prawny CNN prof. Alan Dershowitz, może być podstawą do wysunięcia zarzutu utrudniania śledztwa. Dodatkowo notatka służbowa agenta FBI (w tym przypadku notatka służbowa dyrektora FBI, a więc "głównego agenta") sporządzona bezpośrednio po rozmowie z osobą mającą znaczenie dla śledztwa w systemie prawa amerykańskiego może być materiałem dowodowym w procesie kryminalnym.
Z Dershowitzem, legendarnym obrońcą w szeregu głośnych procesów kryminalnych, zgadza się analityk CNN David Gergen. - Wkraczamy tutaj na terytorium impeachmentu - powiedział Gergen. W przeszłości Gergen był doradcą republikańskich prezydentów Richarda Nixona, Geralda Forda, Ronalda Reagana i Demokraty Billa Clintona.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock