Próbował wyłączyć silniki podczas lotu - jest wyrok. "Piloci to tylko ludzie"

Lotnisko
Samoloty Alaska Airlines na lotnisku Seattle-Tacoma (nagranie archiwalne)
Źródło: Archiwum Reutera
Były już amerykański pilot, który próbował wyłączyć silniki samolotu pasażerskiego w trakcie lotu, nie trafi ponownie do więzienia - zdecydował sąd.

Sąd fedaralny w Portland w stanie Oregon postanowił skazać Josepha Davida Emersona na 46 dni więzienia, które ten odsiedział już po aresztowaniu - informuje dziennik "The Oregonian". Nie trafi więc ponownie za kraty. "Piloci nie są idealni. To tylko ludzie, a wszyscy ludzie czasem potrzebują pomocy" - cytuje słowa sędzi Amy Baggio lokalny dziennik. "Z powodu tej sprawy stracił nie tylko pracę, ale także dziesiątki lat kursów i kariery. I słusznie. Te skutki uboczne stanowią znaczącą karę za jego przestępstwo" - uzasadniała sędzia. Jak dodaje "The Oregonian" mężczyzna podczas ogłaszania wyroku z trudem powstrzymywał łzy.

Pilot mówi o "samolubnej decyzji" i dziękuje za uratowanie życia

Do incydentu doszło 22 października 2023 roku, podczas lotu Embraera 175 należącego do linii Horizon Air z Everett w stanie Waszyngton do San Francisco. W kokpicie pasażerskiego odrzutowca przebywał niepracujący tego dnia Joseph David Emerson, pilot Alaska Airlines. Jak pisaliśmy, w pewnym momencie podczas lotu mężczyzna miał poinformować załogę, że "nie czuje się dobrze", po czym próbował wyłączyć silniki maszyny. Dzięki natychmiastowej reakcji - w szarpaninę z Emersonem wdał się jeden z pilotów - udało się obezwładnić mężczyznę, a gdy przestał stawiać opór, został wyprowadzony z kokpitu. Cały incydent, jak podały media, trwał około 90 sekund. Samolot finalnie przekierowano na znajdujące się najbliżej lotnisko w Portland.

Na początku września ruszył proces byłego pilota przed sądem federalnym. Oskarżono go o narażenie na niebezpieczeństwo 83 osób i jeden zarzut narażenia bezpieczeństwa samolotu. "Pan Emerson nie jest ofiarą w tej sprawie" - mówił przed poniedziałkowym wyrokiem prokurator Geoffrey A. Barrow. "Na pokładzie samolotu znajdowały się 83 osoby, które mogły stracić życie”.

Emerson przyznał się do winy, w ramach ugody zawartej z prokuraturą przed sądem federalnym. Już wcześniej miał tłumaczyć swoje zachowanie zażyciem grzybów halucynogennych i brakiem snu. Jak mówił, był przygnębiony śmiercią przyjaciela. Przed ogłoszeniem wyroku odniósł się do słów prokuratora i powiedział, że żałuje szkody, jaką wyrządził społeczeństwu. "Nie jestem ofiarą. Jestem tu bezpośrednio w wyniku moich działań" - oświadczył cytowany przez media. Mówił też o "samolubnej decyzji o zażyciu psylocybiny i piciu alkoholu". "Dlatego tu jestem" - stwierdził, dziękując jednocześnie pilotom za uratowanie mu życia.

Wcześniej, w sądzie stanowym były pilot został skazany na pięć lat odsiadki w zawieszeniu i 50 dni więzienia, 664 godziny prac społecznych oraz ponad 60 tys. dolarów (ok. 220 tys. zł) odszkodowania. W grudniu 2023 roku wyszedł na wolność do czasu rozprawy przed sądem federalnym. Ten postanowił w poniedziałek, że Emerson nie trafi już do więzienia.

"The Oregonian" informuje, że Emerson stracił licencję pilota i obecnie pracuje na pół etatu w myjni samochodowej. Zapłacił już odszkodowanie i odwiedza szkoły, aby zostać doradcą ds. uzależnień.

Czytaj także: