Wyniki wyborów w stanach Wisconsin, Michigan i Pensylwanii mogły zostać zmanipulowane - twierdzą prominentni naukowcy, informatycy i prawnicy, którzy wzywają sztab Hillary Clinton do nagłośnienia sprawy i zażądania przeliczenia wyników wyborów w tych trzech "wahających się" stanach. Specjaliści sugerują, że Clinton mogłaby wygrać wybory, gdyby ich przypuszczenia okazały się prawdziwe. O sprawie niezależnie piszą portal telewizji CNN i dwutygodnik "New York Magazine".
Eksperci twierdzą, że mają dowody na to, że całkowite wyniki w tych trzech stanach mogły zostać zmanipulowane lub zhakowane. W ubiegły czwartek zaprezentowali swoje badania najbliższym współpracownikom Clinton: szefowi kampanii Johnowi Podescie i Marcowi Eliasowi, głównemu doradcy kampanii.
Namawiają sztab Clinton
Wśród naukowców, którzy zgłosili się do sztabu Clinton, jest m.in. J. Alex Halderman, dyrektor Center for Computer Security and Society na Uniwersytecie Michigan.
Jako pierwszy o sprawie napisał "New York Magazine". Dwutygodnik zwraca uwagę, że grupa prominentnych naukowców nie chce zabrać głosu publicznie, tylko wolałaby, by sprawą zajął się sztab Clinton.
Telewizja CNN próbowała skontaktować się z Haldermanem i Johnem Bonifazem, prokuratorem ds. wyborów także lobbującym u współpracowników Clinton, ale żaden z nich nie odpowiedział.
Skomentować sprawy nie chciał także sztab Trumpa - podaje CNN.
"Zastanawiający trend"
Eksperci zauważyli "zastanawiający trend", zgodnie z którym Clinton osiągała znacznie gorszy wynik w miejscach, gdzie korzystano w przewadze z elektronicznych maszyn do głosowania, a nie tradycyjnych papierowych kart do głosowania i skanerów optycznych.
Na przykładzie stanu Wisconsin, gdzie - podobnie jak w Pensylwanii i Michigan - częściowo głosowano w sposób elektroniczny, przedstawili wyliczenia, z których wynika, że kandydatka Partii Demokratycznej dostała przeciętnie w tych obwodach wyborczych o 7 proc. mniej głosów. Eksperci sugerują, że wyniki wyborów zliczane z maszyn do głosowania mogły zostać zhakowane. Poinformowali jednak, że nie mają żadnych dowodów na manipulację wynikami wyborów, ale sam trend powinien zostać zbadany.
Jak pisze "New York Magazine", eksperci "na razie mają sprawę o charakterze poszlakowym".
Bazując na swoich spostrzeżeniach, wyliczyli, że Clinton mogła stracić w tym stanie do 30 tys. głosów. W Wisconsin przegrała z Trumpem 27 tys. głosów.
Clinton mogła wygrać?
Trump wygrał wybory prezydenckie, zdobywając 290 głosów elektorskich, prześcigając Clinton 58 głosami (zdobyła 232 głosy elektorskie). Nadal nie podano wyników z Michigan, bo wyniki obu kandydatów są bardzo podobne. Gdyby wszystkie te trzy stany "wahające się" - Michigan, Wisconsin i Pensylwania - przypadły Clinton, to wygrałaby ona wybory głowami elektorskimi - zwracają uwagę eksperci.
W Michigan do zdobycia jest 16 głosów, w Wisconsin - 10, a w Pensylwanii - 20 (te dwa ostatnie stany głosowały na Trumpa). "New York Magazine" zwraca uwagę, że także co najmniej 6 elektorów zapowiedziało już, że nie odda głosu na Trumpa, jeśli zwycięży on w danym stanie.
Już 46 głosów elektorskich z tych trzech stanów dałoby Clinton w sumie 278 głosów i prezydenturę. Tymczasem Donald Trump ze swoich 290 straciłby 30 (wygrał w Pensylwanii i Wisconsin) i skończył z 260 głosami, wybory przegrywając.
Czas ucieka
"New York Magazine" pisze, że sztab Clinton ma coraz mniej czasu, by zażądać ponownego przeliczenia głosów. W Wisconsin termin na złożenie wniosku mija w piątek, w Pensylwanii w poniedziałek 28 listopada, a w Michigan w środę 30 listopada.
Nie wiadomo, czy ludzie Clinton podejmą jakieś działania. Eksperci zauważają jednak, że samo ponowne przeliczenie głosów niewiele by dało. Należałoby zarządzić audyt maszyn do głosowania.
Bliski doradca Clinton powiedział anonimowo magazynowi, że Białemu Domowi zależy na gładkim przekazaniu władzy republikaninowi, dlatego administracja w Waszyngtonie nie chce, by Clinton podważyła wynik wyborów.
Profesor Halderman
Główną osobą w tej sprawie wydaje się być obecnie prof. J. Alex Halderman.
To specjalista z zakresu bezpieczeństwa systemów komputerowych. Na swojej stronie internetowej pisze, że w badaniach skupia się na "problemach związanych z bezpieczeństwem komputerowym, bezpieczeństwem sieci i ich szerokim wpływem na kwestie społeczne".
Ukończył on studia na Uniwersytecie Princeton, tam się też doktoryzował, a od 2009 r. wykłada na Uniwersytecie Michigan. W 2014 r. badał m.in. internetowy system głosowania w Estonii. Zajmował się też lukami w zabezpieczeniach internetowego systemu głosowania w Kalifornii i w Indiach.
Obama ostrzegał przed fałszowaniem wyborów
W czasie kampanii wyborczej pojawiały się ostrzeżenia, że na wybory mogą wpływać hakerzy. Administracja prezydenta USA Baracka Obamy oskarżała Rosję o próby wpływania na rejestr wyborców na etapie jego tworzenia. Także Donald Trump sugerował, że wybory mogą zostać sfałszowane i długo unikał odpowiedzi, czy uzna wynik wyborów, gdyby wygrała Clinton.
Eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzili jednak, że nie jest możliwe, by Rosja wpłynęła na wynik wyborów.
Autor: pk/adso / Źródło: New York Magazine, CNN