Nie chcę, by cokolwiek złego stało się Europie, ale chcę, żeby płaciła swoje rachunki. Wojna w Ukrainie w znacznie większym stopniu dotyka ich. Nas dzieli ocean, ich nie - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Time" były prezydent USA Donald Trump, który w tym roku będzie ubiegać się prawdopodobnie o powrót do Białego Domu. Zaznaczył, że jeśli zostanie prezydentem, będzie kontynuował pomoc dla Kijowa. - Ale Europa też musi robić swoje, a tego nie robi - stwierdził. Mówił też, że największym wrogiem Stanów Zjednoczonych nie są Chiny ani Rosja, lecz jego przeciwnicy wewnątrz kraju.
W wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika "Time", który został opublikowany we wtorek, Donald Trump odpowiedział na szereg pytań o tym, jak będzie wyglądać jego ewentualna druga kadencja, jeśli wygra listopadowe wybory. Kandydat republikanów do Białego Domu pytany był m.in. o kwestię wsparcia dla Ukrainy.
- Będę próbował pomagać Ukrainie, ale Europa też musi to zrobić i wykonać swoją robotę. Nie wykonują jej. Europa nie płaci tyle, ile powinna - powiedział Trump. Powtórzył przy tym, że gdyby był prezydentem, Rosja nigdy nie zdecydowałaby się na inwazję.
W jego ocenie Biden "bardzo źle obchodził się z Putinem". - Putin nigdy nie powinien był najechać Ukrainy - stwierdził. Przekonywał, że bardzo dobrze dogaduje się z prezydentem Rosji. Dodał, że jeśli wróci do Białego Domu, doprowadzi do uwolnienia amerykańskiego dziennikarza "The Wall Street Journal" Evana Gershkovicha, więzionego w Rosji pod zarzutem szpiegostwa i zarzucił Bidenowi bezczynność w tej kwestii.
"Negocjuję, bo chcę, by płacili. Nie chcę, by cokolwiek złego stało się Europie"
Trump odniósł się też do swoich poglądów na temat NATO i kampanijnej deklaracji, że pozwoliłby Rosji "zrobić co do diabła by chciała" z państwami sojuszu, które nie płacą wystarczająco na swoją obronność. Były prezydent stwierdził, że jest to sposób na skłonienie Europy do zwiększenia wydatków.
- Powiedziałem: jeśli nie będziecie płacić, będziecie zdani na siebie. I miałem to na myśli - wyznał Trump. Dodał, że po jego wypowiedzi członkowie NATO znacząco zwiększyli wydatki na obronność. Podkreślił, że tylko osiem państw spełniało minimalny cel wydatków na obronę uzgodniony na szczycie Sojuszu w 2014 roku, czyli co najmniej 2 procent PKB. - Pozostali zalegali - oświadczył. - Powiedziałem im: jeśli nie będziecie płacić, bawcie się dobrze, ale my nie będziemy was chronić - przypomniał Trump.
- Stwierdził, że "tak się mówi jako negocjator". - Negocjuję, bo chcę, by płacili. Chcę, by Europa płaciła. Nie chcę, by cokolwiek złego stało się Europie - zaznaczył. - Kocham Europę, kocham Europejczyków, mam z Europą świetne stosunki. Ale wykorzystali nas, zarówno w NATO, jak i na Ukrainie. Wydaliśmy miliardy dolarów więcej na Ukrainę. Nie powinno tak być. Powinno być odwrotnie. Ponieważ to (wojna w Ukrainie - red.) znacznie bardziej dotyka ich. Nas dzieli ocean - stwierdził. Dodał, że nie jest przeciwko NATO ani nie chce renegocjacji traktatu, lecz tylko by "Europa płaciła swoje rachunki".
W podobnym tonie wypowiadał się również o obecności amerykańskich żołnierzy w Korei Południowej, którzy - jak zaznaczył - są w trudnym położeniu, bo mimo jego dobrych stosunków z północnokoreańskim dyktatorem Kim Dzong Unem ma on według Trumpa swoje "wizje".
Będzie "dyktatorem na jeden dzień"? Trump: to był żart
Kandydat republikanów na prezydenta łagodził też swoje poprzednie wypowiedzi na temat zamiarów "bycia dyktatorem na jeden dzień" czy zawieszenia konstytucji.
Stwierdził, że słowa o byciu dyktatorem były żartem - choć zaznaczył, że wielu ludziom one się spodobały - zaś jeśli chodzi o konstytucję, to "zakończyłby jej łamanie". Według Trumpa łamaniem konstytucji jest ściganie go przez prokuraturę.
"Wróg wewnętrzny jest większym zagrożeniem dla tego kraju niż wróg zewnętrzny"
Jednocześnie były prezydent stwierdził, że największym wrogiem USA nie są Chiny ani Rosja, lecz jego przeciwnicy wewnątrz kraju.
- Wróg wewnętrzny jest większym zagrożeniem dla tego kraju niż wróg zewnętrzny (...), bo jeśli prezydent jest dobrym, solidnym, porządnym człowiekiem, nie będziesz miał problemu z Chinami, Rosją czy innymi, ale wciąż będziesz miał problem z chorymi ludźmi wewnątrz kraju - ocenił.
Jak pisze "Time", mimo łagodzenia wypowiedzi Trumpa jego plan na drugą kadencję zakłada "przekształcenie Ameryki i jej roli w świecie". Pismo wspomina m.in. o zamiarach przeprowadzenia gigantycznej akcji deportacji 11 milionów imigrantów z użyciem wojska, pozwolenia na ściganie osób łamiących zakazy aborcyjne w poszczególnych stanach, przeprowadzenia czystek wśród kadr urzędników czy zwalniania nieposłusznych mu prokuratorów.
Źródło: Time, PAP