Komentując masakrę w Orlando, Donald Trump, który prawie na pewno będzie kandydatem republikanów w wyborach prezydenckich w USA, powiedział podczas wiecu w Manchesterze w stanie New Hampshire, że będzie zawsze bronił prawa do posiadania broni.
Trump mówił, że muzułmańscy uchodźcy próbują "przejąć nasze dzieci" i zrekrutować je dla Państwa Islamskiego.
Ponowny apel o zakaz wpuszczania muzułmanów do USA
Kontrowersyjny miliarder oświadczył też, że amerykańskie agencje wywiadowcze, które powinny zbierać informacje na temat zagrożeń terrorystycznych, są "powstrzymywane przez prezydenta Obamę".
- Musimy powiedzieć prawdę na temat tego, w jaki sposób radykalny islam dostaje się do naszego kraju - powiedział kandydat republikanów. Dodał, że "tysiące ludzi wlewają się do kraju, a wielu z nich ma antyamerykańskie poglądy". Trump wezwał też - ponownie - do wprowadzenia czasowego zakazu wpuszczania muzułmanów do USA oraz do "zawieszenia imigracji" z krajów, w których istnieją już problemy z terroryzmem. Miliarder wystąpił już z takim pomysłem w grudniu ubiegłego roku po zamachu w San Bernardino. W poniedziałek zaproponował, by taki zakaz znieść dopiero wtedy, gdy "imigranci będą właściwie i perfekcyjnie sprawdzani".
Werbalny atak na Clintonów
Odnosząc się do napastnika z Orlando, 29-letniego Omara Mateena, którego rodzice pochodzą z Afganistanu, Trump dodał: - Jedyny powód, dla którego ten zabójca znajdował się w Ameryce, jest taki, że pozwoliliśmy jego rodzinie tutaj przyjechać. Było to pierwsze dłuższe wystąpienie Trumpa po zamachu w Orlando. Kandydat republikanów zrezygnował z planowanej przemowy, w której miał skoncentrować się na Hillary Clinton i jej mężu, byłym prezydencie Billu Clintonie, jednak podczas całego wiecu w Manchesterze Trump konsekwentnie atakował swą rywalkę, mówiąc, że chce "wpuszczać jeszcze więcej ludzi do naszego kraju, w tym takich, którzy szerzą nienawiść wobec naszych obywateli". W komentarzu pod tytułem "Jak nie reagować na masową strzelaninę" zamieszczonym w poniedziałek na stronach "Economista" brytyjski tygodnik zwraca uwagę, że głównym przesłaniem wypowiedzi Trumpa po tragedii jest wola obrony interesów lobby strzelniczego oraz pomijanie faktu, że zamachy, takie jak w Orlando, stały się tak krwawe, ponieważ Kongres USA nie pozwolił na wprowadzenie ograniczeń dotyczących dostępu do broni maszynowej.
"Trump otwarcie chwalił się w przeszłości, że poprzednie zamachy w Paryżu i San Bernardino nadały impetu jego kampanii" - przypomina "Economist" i przytacza jego wpis zamieszczony na Twitterze bezpośrednio po masakrze w Orlando, w którym Trump dziękuje "za gratulacje w związku z tym, że miał rację co do radykalnego islamskiego terroryzmu".
Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP