Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. By przejść dalej, wybierz odpowiedni przycisk.
Ranna 11-latka udawała martwą, gdy napastnik stał obok jej łóżka. Wcześniej zabił niemal całą jej rodzinę - wynika z zeznań dotyczących tragedii w Fall City w stanie Waszyngton, jakie dziecko przedstawiło śledczym. Dziewczynka mówiła, że rozpoznała zarówno napastnika, jak i broń. Miał być nim jej 15-letni brat, trzymający w dłoni srebrny pistolet ojca. Udało się jej uciec przez okno przeciwpożarowe, gdy nastolatek opuścił jej pokój, i dotrzeć do domu sąsiada. Ten wezwał służby, choć nie był pierwszym, który to zrobił.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Od kilku dni władze miasteczka w Fall City w stanie Waszyngton badają okoliczności tragicznych wydarzeń, które miał miejsce w ostatni poniedziałek wcześnie rano. W jednym z domów doszło do zabójstwa wielu osób. Opisane szczegółowo w sądowych aktach zeznania 11-latki, która brała udział w tej tragedii, rzucają więcej światła na to, co się wtedy wydarzyło.
Usłyszała strzał i zobaczyła, jak jej siostra upada na ziemię
Dziewczynka wspomina, że obudziła się w poniedziałek przez odgłosy strzałów. Kiedy spojrzała za drzwi swojej sypialni, zobaczyła swojego ojca oraz 9-letniego brata - obaj z ranami postrzałowymi leżeli w korytarzu na podłodze. Jej 7-letnia siostra, z którą dzieliła pokój, wyszła z sypialni. Wtedy dziewczynka ponownie usłyszała strzał i zobaczyła, jak młodsza siostra pada na ziemię.
Według relacji przekazanej przez 11-latkę śledczym, napastnik wszedł do jej sypialni i oddał jeden lub dwa strzały. Ranił ją w rękę i szyję. Dziewczynka zeznała, że ta broń nie była jej obca. Według niej był to pistolet Glock należący do jej ojca.
Rozpoznała też strzelca. Powiedziała, że był to jej 15-letni brat.
Udawała martwą, gdy brat stał obok jej łóżka
Ofiar było więcej. Władze przekazały, że matka i 13-letni brat zostali zastrzeleni w innym miejscu w domu.
Zgodnie z sądowymi dokumentami, 11-latka poinformowała, że widziała, jak jej brat podchodził do ciał pozostałych członków rodziny, aby sprawdzić, czy żyją. Przyznała też, że mimo bólu po postrzale udawała martwą, gdy chłopak stał obok jej łóżka.
Gdy wyszedł z jej pokoju, ona uciekła przez okno przeciwpożarowe. Pobiegła do domu sąsiada. Ten tuż po godzinie 5 rano zadzwonił pod numer alarmowy i zgłosił strzelaninę. Jak wynika z akt sprawy, podał wtedy 15-latka jako domniemanego sprawcę.
Okazało się, że to nie był jednak pierwszy telefon w tej sprawie, który służby otrzymały tego ranka. Siedem minut wcześniej 15-latek sam wezwał pomoc. W czasie rozmowy - głoszą akta - brzmiał na zdyszanego i mówił, że ukrywa się w łazience. Powiedział operatorowi 911, że jego 13-letni brat zabił ich rodzinę i odebrał sobie życie. W rozmowie twierdził, że jego młodszy brat poprzedniej nocy został przyłapany na oglądaniu pornografii i w domu miało dojść do sporu.
Nie rozstrzygnięto jeszcze, jak będzie sądzony
15-latek został zatrzymany po tym, gdy policja dotarła do domu. W czwartek został oskarżony w sądzie dla nieletnich o dokonanie pięciu zabójstw ze szczególnym okrucieństwem i jeden przypadek usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. W piątek prokuratorzy zwrócili się o przeniesienie sprawy do sądu dla dorosłych.
Zgodnie z prawem stanu Waszyngton, by sprawa mogła zostać przeniesiona do sądu dla dorosłych, wymagane jest przesłuchanie i zgoda sędziego. Zwykle trwa to miesiące, zanim zostanie podjęta ostateczna decyzja.
Jeśli chłopak zostanie uznany za winnego przez sąd dla nieletnich, może być przetrzymywany w odpowiednim ośrodku do ukończenia 25. roku życia. Jeśli jednak za winnego uzna go sąd dla dorosłych, może zostać skazany nawet na dożywocie, z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 25 latach więzienia.
Z zeznań jego 11-letniej siostry wynika, że nastolatek miał ostatnio dużo kłopotów w szkole. Powiedziała też śledczym, że był jedynym z rodzeństwa, który znał szyfr do skrytki, w której ojciec trzymał broń.
Po strzelaninie dziewczynka została przewieziona do szpitala, ale już opuściła placówkę. Ktoś z rodziny zgłosił się do opieki nad nią i jej starszym bratem, który pozostaje w areszcie - poinformowała CNN Sarah Perry, członkini rady hrabstwa King. Jednocześnie sąd orzekł wobec chłopca zakaz kontaktowania się ze swoją żyjącą siostrą.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters