Pożar w kamienicy w Filadelfii, w którym zginęło kilkanaście osób, najprawdopodobniej został zapoczątkowany przez pięciolatka, który podpalił zapalniczką świąteczną choinkę - przekazał komisarz straży pożarnej Adam Thiel na podstawie wstępnych wyników śledztwa.
5-letnie dziecko, jedno z dwóch ocalałych, było jedyną osobą na drugim piętrze kamienicy, gdy choinka została podpalona – przekazał komisarz filadelfijskiej straży pożarnej Adam Thiel.
Chłopiec powiedział policji, że bawił się zapalniczką, kiedy wybuchł pożar – podały lokalne media na podstawie nakazu przeszukania. – Wierzymy z całą pewnością, że pierwszym przedmiotem, który zapalił się to była choinka na drugim piętrze kamienicy – stwierdził Thiel. Komisarz straży pożarnej dodał, że w pobliżu drzewka znaleziono zapalniczkę.
- Aby zrozumieć, w jaki sposób doszło do kontaktu zapalniczki z choinką, zostały nam wyjaśnienia 5-letniego dziecka – powiedział Thiel. Podkreślił, że w budynku znaleziono siedem czujników dymu, ale tylko jeden z nich zadziałał, gdy ogień się rozprzestrzenił.
Pytania o nieprzestrzeganie standardów bezpieczeństwa
Cztery czujniki znaleziono w szufladach, a jeden na podłodze z wyjętą baterią i jeszcze jeden przymocowany do sufitu z wyjętą baterią. Alarm, który się uruchomił, znajdował się w piwnicy.
Straż pożarna oceniła chwilę po zdarzeniu, że do pożaru musiało dojść w związku z działaniami człowieka. Płomienie pojawiły się około godziny 6:30 na drugim piętrze trzypiętrowej kamienicy w dzielnicy Fairmont.
Zdarzenie – wraz z niedzielnym pożarem w Nowym Jorku, w którym zginęło kilkanaście osób, w tym ośmioro dzieci – wywołało pytania dotyczące standardów bezpieczeństwa w budynkach mieszkalnych o niskich dochodach w Stanach Zjednoczonych.
Funkcjonariusze straży pożarnej w Filadelfii zwrócili uwagę, że budynek był przepełniony – mógł pomieścić dwie rodziny, a znajdowało się w nim około dwa tuziny osób.
Źródło: Reuters