Republikanin krytykował Trumpa, został ukarany wraz z półrocznym wnukiem

Rand Paul
Biały Dom w Waszyngtonie
Źródło: Reuters Archive
Rand Paul, republikański senator z Kentucky, dowiedział się w środę, że "nie jest już zaproszony" na doroczny piknik w Białym Domu. W imprezie zwyczajowo udział biorą członkowie Kongresu i ich rodziny. W przeszłości sam Paul był gościem tego wydarzenia zarówno, gdy rządzili republikanie, jak i demokraci. Cofnięcie zaproszenia polityk postrzega jako "małostkową" karę za krytykę działań Donalda Trumpa.  
Kluczowe fakty:
  • W czwartek w Białym Domu zorganizowany zostanie specjalny piknik dla kongresmenów i ich rodzin. Na wydarzenie zaproszeni są zarówno przedstawiciele Partii Republikańskiej, jak i Partii Demokratycznej.
  • Także na wcześniejszych piknikach obecni byli członkowie obu ugrupowań. W tym roku wyjątkiem będzie Rand Paul, który dowiedział się niedawno, że jego zaproszenie zostało cofnięte.
  • Polityk podejrzewa, że ma to związek z jego krytyką niektórych działań administracji Donalda Trumpa.

Podczas rozmowy z dziennikarzami w środę senator Rand Paul z Kentucky poinformował, że jego zaproszenie na doroczny piknik w Białym Domu zostało cofnięte. Kongresmen wyznał, że w imprezie planował wziąć udział w towarzystwie najbliższej rodziny, w tym 6-miesięcznego wnuka. Niemowlak - jak zaznaczył jego dziadek - ma już czapeczkę z napisem "Make America Great Again", jaką zwykle noszą sympatycy Trumpa. Chłopiec nie pojawi się jednak na imprezie w Waszyngtonie. Jego dziadek miał bowiem ostatnio usłyszeć, że zarówno on, jak i inni członkowie jego rodziny nie są już mile widziani na wydarzeniu.

O wszystkim Paul miał się dowiedzieć, gdy zadzwonił do Białego Domu, by uzgodnić odbiór biletów. - Uważam to za niezwykle małostkowe - powiedział dziennikarzom. Polityk zauważył, że w poprzednich piknikach brał udział niezależnie od tego, kto był u władzy. - Myślę, że jestem pierwszym senatorem w historii Stanów Zjednoczonych, któremu cofnięto zaproszenie na piknik w Białym Domu - stwierdził.

Rand Paul o cofniętym zaproszeniu na piknik w Białym Domu

Zdaniem senatora cofnięcie jego zaproszenia ma związek z jego krytyczną oceną "wielkiej pięknej ustawy" (and. Big Beautiful Bill), tj. ustawy budżetowej Donalda Trumpa. Paul szczególnie sprzeciwia się proponowanemu w jej ramach podniesieniu limitu zadłużenia państwa. Negatywnie wypowiada się też m.in. o przewidzianych w jej treści cięciach wydatków, zmianach w Medicaid i wydatkach na mur graniczny USA. Wcześniej polityk kilkukrotnie dawał też wyraz swojemu niezadowoleniu wobec polityki celnej obecnego prezydenta.

Rand Paul
Rand Paul
Źródło: MICHAEL REYNOLDS/EPA/PAP

- Myślę, że byłem zawsze dla prezydenta uprzejmy. Byłem jego intelektualnym przeciwnikiem, przeciwnikiem (jego - red.) polityki publicznej, a on zdecydował się teraz nie zapraszać mnie na piknik i powiedzieć, że mój wnuk nie może przyjść - powiedział Rand Paul, nie kryjąc rozczarowania decyzją. Zdaniem polityka "poziom niedojrzałości" w całej tej sprawie "jest nie do opisania". - To naprawdę sprawia, że tracę wiele szacunku, jaki kiedyś miałem dla Donalda Trumpa - dodał kongresmen z Kentucky.

Pytany o wyjaśnienie, jakie podano przy cofnięciu jego zaproszenia, Paul stwierdził, że nie usłyszał żadnego uzasadnienia. Polityk zaznaczył też, że nie jest pewien, czy to Donald Trump samodzielnie podjął decyzję o wykluczeniu go z imprezy, czy zrobił to któryś z jego współpracowników. Całą sprawę nazwał "drobną złośliwością", ale jednocześnie zaznaczył, że sprawia ona, że zaczął się "zastanawiać nad jakością ludzi, z którymi ma do czynienia".

Pytania w sprawie cofnięcia zaproszenia przesłały do Białego Domu m.in. redakcje CNN, The Hill i NBC News. Jak dotąd żadna z nich nie opublikowała odpowiedzi.

Krytyka ustawy budżetowej Trumpa. Przeciwko nie tylko Rand Paul

"Wielką piękną ustawę" Donalda Trumpa, której krytyka miała pozbawić Randa Paula zaproszenia na piknik, negatywnie ocenił ostatnio też Elon Musk. Miliarder określił ją mianem "okropnego paskudztwa". Zapoczątkowało to jego głośną kłótnię z prezydentem USA. W jej ramach biznesmen poparł wezwanie do impeachmentu, a nawet napisał, że nazwisko Trumpa pojawia się w aktach Jeffreya Epsteina, finansisty oskarżonego o handel nieletnimi dziewczętami i ich molestowanie seksualne.

Trump z kolei mówił, że jest "bardzo rozczarowany" swoim byłym doradcą. Ocenił, że Musk "oszalał" i zasugerował, że może zakończyć kontrakty zawarte między amerykańskim rządem i firmami Muska.

Czytaj także: