Rura elektrowni atomowej zassała nurka. Zarządca: wpłynął tam celowo

Do incydentu doszło w rejonie elektrowni St
Do incydentu doszło w rejonie elektrowni St
Źródło: Wikipedia (CC BY SA 4.0) | WPPilot

Nurek pozwał właściciela elektrowni atomowej na Florydzie twierdząc, że w czasie zejścia pod wodę został wciągnięty przez rurę pobierającą wodę oceaniczną i po kilku minutach "wypluty" we wnętrzu elektrowni. Spółka odpiera te zarzuty i utrzymuje, że mężczyzna celowo wpłynął do rury, ignorując widoczne ostrzeżenia.

12 lipca 2015 roku Christopher Le Cun nurkował u wybrzeży Florydy, nie zdając sobie sprawy - jak twierdzi - że w pobliżu znajduje się rura prowadząca do elektrowni atomowej St. Lucie. Instalacja zasysa niemal 2 mln litrów wody na minutę.

Mężczyzna twierdzi, że przez przypadek wpłynął w wir wody, został zassany i nie mógł już nic zrobić, a turbulencje były bardzo silne. - Kurczowo trzymałem się maski tlenowej. To trwało ok. 20-30 sekund, zanim uświadomiłem sobie swoje położenie - powiedział Le Cun w rozmowie z CNN.

Mężczyzna powiedział, że przez 4 do 5 minut był wciągany ogromną rurą do wnętrza elektrowni. Kiedy płynął nią w ciemności, to - jak powiedział - myślał o żonie i dzieciach, którzy zostali na łodzi.

- Wtedy zobaczyłem małe światełko w odległości, jakby ktoś zapalił zapałkę - opowiedział Le Cun. - Wypluło mnie w to światło w tunelu, gdzie były tony ryb. Graniki itajara, tarpony atlantyckie, wiele innych ryb, których nie znam - mówił mężczyzna.

Okazało się, że nurek wypłynął w wielkim zbiorniku wodnym we wnętrzu elektrowni. - Zobaczyłem pracownika i on zapytał: "Jak się tutaj dostałeś? Masz prawdziwe szczęście, za pięć minut mieliśmy skończyć zmianę, wrócilibyśmy dopiero rano".

Le Cun pożyczył od niego telefon komórkowy i chciał skontaktować się z żoną, ale ta nie odebrała połączenia. Przerażona, że mąż nie wypłynął z oceanu, dzwoniła wówczas pod telefon alarmowy 911 i wzywała Straż Przybrzeżną.

Nurek pozywa elektrownięMężczyzna postanowił pozwać właściciela elektrowni atomowej, bo - jak twierdzi - nigdzie nie było informacji, żeby nie nurkować w tamtym rejonie, a rura naraziła go na niebezpieczeństwo.Rzecznik spółki Florida Power & Light Co (FPL) Greg Brostowicz przedstawił telewizji CNN inną wersję zdarzeńe. - Nurek w lipcu celowo wpłynął do jednej z rur ssących, po ominięciu zabezpieczenia, którego zadaniem jest minimalizowanie ryzyka zasysania przedmiotów - wyjaśnił.Brostowicz dodał, że nad rurą na powierzchni wody od dnia otwarcia elektrowni znajduje się 2,5-metrowa boja. Napis na niej głosi, by zachować odległość co najmniej 30 metrów. Wyjaśnił, że wzdłuż wybrzeża znajdują się trzy rury ssące, z których skrajne dzieli odległość ok. 0,5 km. Podkreślił, że rura, którą nurek wpłynął na teren elektrowni ma średnicę ok. 5 metrów i specjalną nakładkę ochronną.Le Cun potwierdził, że widział coś, co przypominało nakładkę, ale mimo to podtrzymuje, że został zassany do środka.Ostatni nurek zassany 27 lat temuNurek powiedział, że widział żółtą boję i jakieś ciemne, podwodne kształty. Postanowił sprawdzić, co to jest. - Jestem na 100 proc. pewny, że na boi nie było żadnych ostrzeżeń - powiedział Le Cun.CNN podaje, że nie po raz pierwszy nurek został zassany przez rury elektrowni w tym miejscu. Do podobnego incydentu doszło w 1989 roku.

Autor: pk//rzw / Źródło: CNN

Czytaj także: