Szef policji ochraniającej Kapitol, Steve Sund, oświadczył w czwartek, że policja przygotowana była na pokojową demonstrację zwolenników prezydenta Donalda Trumpa i nie spodziewała się brutalnego ataku. Dodał, że w czasie swojej 30-letniej służby policyjnej nie doświadczył czegoś tak wstrząsającego.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
Podczas zamieszek na Kapitolu funkcjonariusze sił federalnych, odpowiedzialni za ochronę Kongresu, pozwolili zwolennikom urzędującego szefa państwa przypuścić szturm na Kapitol, przez co parlamentarzyści musieli uciekać. Przedstawiciele straży Kapitolu anonimowo przyznają, że było ich zbyt mało, by odeprzeć tłum, narzekają także na brak koordynacji działań.
Sund utrzymywał, że napór protestujących był przytłaczający, a podległe mu oddziały były atakowane. W starciach rannych zostało blisko 50 funkcjonariuszy, zmarło czterech demonstrantów.
W związku z tymi wydarzeniami dymisji szefa policji Kapitolu zażądała przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Z kolei agencje Associated Press i Reuters, powołując się na własne źródła, przekazały że Steve Sund złoży rezygnację 16 stycznia.
Zmarł policjant uczestniczący w środowych wydarzeniach
Stacja CNN, powołując się na trzy źródła, podała w czwartek, że piątą ofiarą wydarzeń w siedzibie amerykańskiego Kongresu jest jeden z policjantów.
Tę informację potwierdził Reuters. "Oficer Brian Sicknick reagował na zamieszki i został ranny podczas starć z protestującymi" - brzmi oświadczenie policji, które cytuje agencja. Dodano, że zmarł w czwartek w szpitalu.
Brian Sicknick dołączył do policji Kapitolu w 2008 roku. Stołeczni funkcjonariusze wydziału zabójstw wraz ze służbami Kapitolu i ich federalnymi odpowiednikami wszczynają śledztwo w sprawie jego śmierci.
Autorka/Autor: asty, pp //now
Źródło: PAP, Reuters