Sąd w Spokane w stanie Waszynton zdecydował o oddaleniu zarzutów wobec członków zespołu Decapitated oskarżonych o gwałt i porwanie - w piątek poinformował portal The Spokesman-Review. Decyzja ta umożliwi muzykom powrót do Polski po czterech miesiącach od zatrzymania w Stanach Zjednoczonych.
Proces muzyków miał się rozpocząć 16 stycznia. Jednak w piątek, 11 dni przed tą datą, sędzia Kelly Fitzgerald złożył wniosek oddalający wszystkie zarzuty wobec członków zespołu Decapitated.
Jak podkreśla The Spokesman-Review, wniosek ten nie wyklucza, że sąd wróci do tej sprawy w przyszłości.
Według agencji AP prawnik jednego z członków zespołu powiedział, iż wycofanie zarzutów było oczekiwane z powodu "problemów", jakie prokuratura miała z tą sprawą.
Adwokat: wszyscy chcą wrócić do domów
Adwokat polskich muzyków Steve Graham powiedział, że decyzja o oddaleniu zarzutów była "surrealistyczna", ale "oczekiwana". - Wszyscy czują ulgę i chcą już wrócić do domów - podkreślił.
Wcześniej w grudniu muzykom uchylono areszt i mogli oni oczekiwać na proces na wolności. Jak twierdził wówczas Steve Graham, światło dzienne ujrzały nowe, ważne dla sprawy dowody. Wcześniej w sądzie odczytano także list posła Prawa i Sprawiedliwości Dominika Tarczyńskiego ujmującego się za muzykami.
Obrona przedstawiła ponadto zeznania członka występującego na tym samym koncercie co Decapitated zespołu Thy Art Is Murder Andy'ego Marsha, który widział, jak kobieta z przodu sceny "gwałtownie tańczy". "Waliła dłońmi, rękami i ciałem w metalową barykadę, która oddzielała widownię od sceny" - głosi protokół zeznania. Kobieta wcześniej powiedziała, że siniaki na jej ciele powstały, gdy była gwałcona.
Zatrzymanie i zarzuty
Muzycy zostali zatrzymani 9 września w w mieście Santa Ana w Kalifornii. W październiku postawiono im zarzuty uczestnictwa w zbiorowym gwałcie i porwaniu kobiety po koncercie w Spokane 31 sierpnia. Nie przyznali się do winy.
Ofiara domniemanego gwałtu i jej przyjaciółka zeznały policji w Spokane, że przyszły na koncert, a po jego zakończeniu rozmawiały z polskimi muzykami i zostały przez nich zaproszone na drinka do autobusu. Po wejściu tam zrobiło im się niedobrze, a gdy jedna z kobiet chciała skorzystać ze znajdującej się w autobusie toalety, udał się za nią jeden z muzyków.
Według protokołu zeznań, kobieta chciała wypchnąć intruza z toalety, ale ten wykręcił jej rękę i przycisnął do zlewu, następnie doszło do gwałtu. Druga kobieta powiedziała policji, że gwałtu dokonano na jej oczach.
Domniemana ofiara przestępstwa zeznała, że jeden z muzyków pomógł jej się ubrać i wyniósł ją na zewnątrz. Po oddaleniu się od autobusu zadzwoniła na policyjny numer alarmowy. Jednak gdy interweniujący funkcjonariusz dotarł wraz z nią na miejsce koncertu, autobus już odjechał. W trakcie badania w szpitalu u kobiety stwierdzono otarcia ręki wskazujące na jej wykręcanie oraz inne obrażenia.
Autor: mm/tr / Źródło: The Spokesman-Review, PAP