USA i Turcja będą zacieśniać współpracę. Mimo napięć


Stany Zjednoczone i Turcja będą zacieśniać współpracę na rzecz wzmacniania bezpieczeństwa regionalnego - głosi komunikat po sobotniej rozmowie telefonicznej prezydentów Donalda Trumpa i Recepa Tayyipa Erdogana. "Mimo napięć i kontrowersyjnych kwestii w stosunkach dwustronnych" - dodaje Reuters.

O rozmowie telefonicznej prezydenta USA i prezydenta Turcji poinformowało w sobotę wieczorem biuro prasowe Erdogana. Agencja Reutera zwraca uwagę na termin, w jakim odbyła się rozmowa obu liderów. Doszło do niej zaledwie kilka dni po ogłoszeniu w środę przez prokuraturę federalną w Nowym Jorku oficjalnego aktu oskarżenia wobec Zafera Ceglayana, b. ministra gospodarki, szefa jednego z dużych banków w Turcji, a obecnie członka parlamentu oskarżanego o umyślne łamanie sankcji nałożonych na Iran w związku z jego nielegalnym programem nuklearnym.

Strategiczne partnerstwo

Ceglayan miał doprowadzić do przesłania do Teheranu milionów dolarów za pośrednictwem amerykańskiego systemu bankowego, mimo że zdawał sobie sprawę z tego, iż jest to nielegalne. "Stany Zjednoczone i Turcja zaznaczają, że łączy je strategiczne partnerstwo i podkreślają wagę dalszej współpracy na rzecz pogłębienia relacji i zwiększenia stabilności w regionie" – czytamy w komunikacie biura prasowego tureckiego prezydenta. Zapowiedziano w nim także, że jeszcze we wrześniu dojdzie do spotkania obu prezydentów w Nowym Jorku, przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Lista sporna

Agencja Reutera zaznacza w komentarzu, że sprawa Ceglayana to tylko jedna z wielu kontrowersji w relacjach między Waszyngtonem i Ankarą. Prezydent Turcji Erdogan jest zaniepokojony z powodu poparcia USA dla działającej na terytorium Syrii kurdyjskiej formacji PYD/YPG - pisze Reuters. Swoje wątpliwości miał przekazać amerykańskiemu ministrowi obrony Jamesowi Mattisowi podczas rozmowy w cztery oczy, jaka odbyła się w tym tygodniu w Ankarze. "Obie strony doszły do zgody w sprawie konieczności utrzymania integralności terytorialnej Syrii i Iraku, szczególnie w kontekście zaplanowanego na 25 września przez władze irackiego Kurdystanu referendum niepodległościowego" – zaznacza agencja. Strona turecka jest też bardzo niezadowolona ze stanowiska Białego Domu ws. ekstradycji mieszkającego w USA islamskiego duchownego Fethullaha Gulena, którego władze w Ankarze oskarżają o organizację wojskowego zamachu stanu w Turcji w lipcu 2016 roku, a także o stworzenie w Turcji struktur "państwa równoległego". Gulen zaprzecza tym zarzutom. W piątek lista kontrowersji powiększyła się o kolejny punkt sporny. Prokuratorzy w USA postawili w stan oskarżenia ochroniarzy Erdogana, którym postawiono zarzuty napaści na uczestników protestu podczas jego wizyty w Waszyngtonie.

Atak przed rezydencją

W czerwcu waszyngtońska prokuratura postawiła zarzuty 12 ochroniarzom Erdogana, którzy zaatakowali uczestników protestu podczas majowej wizyty tureckiego przywódcy w stolicy USA. Do zajść doszło przed rezydencją ambasadora Turcji w USA; w ich następstwie obrażenia odniosło 11 demonstrujących pokojowo osób, z czego dziewięć wymagało pomocy medycznej. Na zamieszczonym w internecie nagraniu wideo widać, jak mężczyźni w czarnych garniturach biegną za protestującymi, a następnie kopią ich i okładają pięściami, podczas gdy miejscowa policja usiłuje interweniować. Zajście przyczyniło się do zaostrzenia napięć w relacjach amerykańsko-tureckich - podkreśla Reuters. Sekretarz stanu USA Rex Tillerson w wydanym oświadczeniu ocenił, że postawienie zarzutów ochroniarzom Erdogana to jasny sygnał, że USA "nie tolerują osób, które stosują przemoc i zastraszanie do tłumienia wolności słowa i manifestowania poglądów politycznych w ramach obowiązującego prawa". Spraw komplikuje fakt, że Turcja jest ważnym członkiem NATO i bliskim sojusznikiem USA w regionie bliskowschodnim.

Autor: ps/sk / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock