- Uczelnia Harvarda odmówiła władzom przekazania materiałów dotyczących studentów uczestniczących w ub. roku m.in. w antyizraelskich protestach.
- W związku z tym Departament Bezpieczeństwa Krajowego odebrał uczelni prawo do przyjmowania zagranicznych studentów. Decyzja DHS zabrania też dalszej nauki na uczelni przyjętym już studentom.
- Sąd federalny tymczasowo wstrzymał działania administracji Trumpa.
- O działaniach Waszyngtonu i o Harvardzie mówiła na antenie TVN24BiS dr Ewa Sułek, pracowniczka instytutu Davis Center for Russian and Eurasian Studies na tej uczelni.
"Administracja pociąga Harvard do odpowiedzialności za podsycanie przemocy, antysemityzmu i współpracę z Komunistyczną Partią Chin na terenie kampusu" - napisała na platformie X szefowa Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) Kristi Noem.
Dodała, że możliwość przyjmowania zagranicznych studentów - którzy płacą większe czesne - jest "przywilejem, a nie prawem". "Harvard miał wiele okazji, aby zrobić to, co słuszne. Odmówił (...). Niech to będzie przestrogą dla wszystkich uniwersytetów i instytucji akademickich w całym kraju" - zaznaczyła.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Harvard oskarżany przez administrację Trumpa
W oficjalnym oświadczeniu DHS napisano również, że władze Harvardu "stworzyły niebezpieczne środowisko, pozwalając antyamerykańskim, proterrorystycznym agitatorom na nękanie i fizyczne ataki na osoby, w tym wielu żydowskich studentów", a także, że uczelnia "angażowała się w skoordynowaną działalność z KPCh, w tym goszczenie i szkolenie członków paramilitarnej grupy KPCh współwinnej ludobójstwa Ujgurów".
W liście do uczelni resort zarzucił Harvardowi odmowę przekazania materiałów dotyczących zagranicznych studentów, ich niebezpiecznych zachowań, kartotek dyscyplinarnych, a także ich uczestnictwa w protestach. DHS dało jednocześnie uczelni 72 godziny na przesłanie odpowiednich danych, by mogła w przyszłym roku akademickim nadal gościć i przyjmować zagranicznych studentów.
Odpowiadając na taką decyzję urzędników federalnych, uczelnia uznała w oświadczeniu działania DHS za nielegalne i oznajmiła, że pozostanie "w pełni oddana utrzymaniu zdolności Harvardu do przyjmowania studentów i naukowców z zagranicy, którzy pochodzą z ponad 140 krajów i niepomiernie wzbogacają uniwersytet i kraj".
Harvard pozwał administrację Trumpa, decyzja zablokowana
Uniwersytet pozwał administrację Trumpa. "Jednym pociągnięciem pióra rząd postanowił pozbawić Harvard jednej czwartej studentów, czyli studentów zagranicznych, którzy wnoszą znaczący wkład w działalność uniwersytetu i realizację jego misji" – podkreślił Harvard w dokumencie cytowanym przez agencję Associated Press.
Pozew został wniesiony w piątek do sądu federalnego w Bostonie. Uczelnia argumentuje w nim, że działanie rządu narusza pierwszą poprawkę do konstytucji i będzie miało "natychmiastowy i druzgocący wpływ na Harvard i ponad 7 tys. posiadaczy wiz".
Szkoła wystąpiła o tymczasowy nakaz sądowy, aby uniemożliwić DHS realizację tego posunięcia i sąd federalny zablokował decyzję administracji Donalda Trumpa. Decyzja jest jednak tylko tymczasowa. Zgodnie z nią administracja Trumpa nie może odebrać Uniwersytetowi Harvarda prawa do przyjmowania zagranicznych studentów i wstrzymuje decyzję o zakazie dalszej nauki na uczelni przyjętym już studentom z zagranicy.
Pracowniczka naukowa Harvardu: absurdalna decyzja
Doktor Ewa Sułek, badaczka z Davis Center for Russian and Eurasian Studies na Uniwersytecie Harvarda, w piątek w TVN24BiS powiedziała, że decyzja administracji w Waszyngtonie będzie dotyczyła również jej, ponieważ wiąże się ona z cofnięciem uniwersytetowi zgody na wydawanie dokumentów potrzebnych studentom i badaczom z zagranicy.
- Muszę powiedzieć, że mimo, że śledzę to, co Trump robi od początku, to jestem tą decyzją naprawdę zszokowana - przyznała badaczka. Oskarżenia wytoczone przez Departament Bezpieczeństwa Krajowego nazwała "absurdalnymi".
Dr Sułek oceniła ten ruch jako "walkę polityczną". - Harvard jest najbardziej znaną amerykańską uczelnią, jak również uczelnią, która otrzymuje największe państwowe wsparcie finansowe. Dlatego oczywiście Harvard jest na świeczniku i to w stronę Harvardu będą przede wszystkim skierowane działania administracji Donalda Trumpa - dodała.
- Zajmuję się tutaj naukowo akurat Ukrainą, więc może moja perspektywa jest dosyć specyficzna, ale ja trochę patrzę na działania Trumpa tak, jak na działania Putina właśnie w Ukrainie - mówiła badaczka. Argumentowała to tym, że "nawet jeżeli coś jest absurdalne, to i tak Putin czy Trump się nie wycofa, bo musi dopiąć swego".
Według niej zakaz przyjmowania zagranicznych studentów nie musi przede wszystkim wiązać się z chęcią uderzenia w finanse Harvardu. - Głównym celem jest po prostu uderzenie w Harvard jako w instytucję, która reprezentuje pewien światopogląd - oceniła dr Sułek.
- Wspomniałam, że widzę Trumpa jak Putina, który wykonuje takie działania, które w dłuższej mierze jest strzeleniem sobie w kolano tak naprawdę, ponieważ utrata międzynarodowych studentów i badaczy nie tylko będzie stratą dla Harvardu, ale będzie stratą dla Stanów Zjednoczonych - stwierdziła badaczka.
Wskazała, że to iż USA są "potęgą światową", bierze się również z tego, iż "od dawna na uniwersytety przyjeżdżali utalentowani ludzie z całego świata, żeby pracować na to, co Ameryka w tej chwili ma".
27 procent studentów z zagranicy
Studenci zagraniczni są jednym z największych źródeł przychodów dla wielu czołowych amerykańskich uczelni. Czesne na Harvardzie to około 60 tysięcy dolarów za semestr, choć studenci z rodzin zarabiających poniżej 200 tysięcy dolarów rocznie mogą liczyć na pomoc finansową. Według danych uczelni, 27 procent obecnych studentów to obcokrajowcy.
Kara dla uniwersytetu jest kolejnym działaniem administracji Trumpa, wymierzonym w elitarną uczelnię. Wcześniej władze odebrały jej dziewięć miliardów dolarów dotacji na badania w związku z odmową żądania wprowadzenia reform, w tym zapewnienia ideologicznej równowagi wśród studentów i wykładowców. Władze Harvardu zaskarżyły te decyzje do sądu, zarzucając ingerencję w autonomię uczelni.
Prezydent Donald Trump wielokrotnie w ostatnim czasie atakował Harvard, dodatkowo grożąc mu odebraniem statusu pozwalającego na zwolnienie z podatku.
Autorka/Autor: asty, szk//mm, adso
Źródło: PAP, TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Felix Mizioznikov/Shutterstock