Joe Biden z nowym planem na kampanię wyborczą

Źródło:
Reuters

Ubiegający się o reelekcję prezydent USA Joe Biden w maju i kolejnych miesiącach zwiększy wydatki na nową kampanię informacyjną dotyczącą aborcji, której celem jest wzrost poparcia wśród latynoskich wyborców - pisze agencja Reuters.

Agencja Reuters informuje w piątek, że sztab wyborczy ubiegającego się o reelekcję prezydenta USA Joe Bidena zwiększy w maju i kolejnych miesiącach wydatki w ramach nowej kampanii reklamowej. W spocie, emitowanym w telewizji, radiu oraz internecie w języku angielskim i hiszpańskim, na obszarze stanów, w których poparcie dla Bidena i Donalda Trumpa jest najbardziej zbliżone, Cesar Carreon, weteran amerykańskiej piechoty morskiej, który obecnie pracuje jako stolarz w Las Vegas, opowiada o swoich córkach, atakując jednocześnie Trumpa jako "skorego" do odebrania kobietom ich wolności.

Czytaj również: "Chcę, by Europa płaciła". Donald Trump o NATO, Rosji i Ukrainie

Celem spotu jest przekonanie latynoskich wyborców, że prawo do aborcji to w tych wyborach kluczowa kwestia, która bezpośrednio ich dotyczy. Tylko w maju sztab Bidena ma wydać na kampanię w mediach hiszpańskojęzycznych ponad milion dolarów.

Jednym z celów sztabu Bidena jest poprawa słabnącego poparcia wśród kluczowych dla demokratów części społeczeństwa, w tym społeczności Latynosów, która w poprzednich wyborach prezydenckich zdecydowanie poparła Bidena - pisze Reuters.

Wśród Latynosów rosnąć ma niepokój o "prawa reprodukcyjne"

Według Pew Research Center Latynosi dwukrotnie częściej niż ogół obywateli USA identyfikują się jako katolicy, a niektórzy z nich mają bardziej konserwatywne społecznie poglądy niż pozostali wyborcy demokratów. Sztab Bidena wskazuje jednak na dane wskazujące na rosnący niepokój wśród wyborców Latynosów dotyczący tzw. "praw reprodukcyjnych", w tym dostępu do aborcji.

Stanowią oni prawie jedną trzecią populacji Arizony i Nevady, dwóch bardzo ważnych stanów podczas tegorocznych wyborów. W środę Senat stanu Arizona zagłosował za uchyleniem zakazu aborcji z 1864 r., który zaczął obowiązywać w tym stanie po decyzji Sądu Najwyższego z czerwca 2022 roku - zdominowanego wtedy przez konserwatywnych sędziów kojarzonych z republikanami - unieważniającej przełomowe orzeczenie z 1973 roku w sprawie Roe przeciwko Wade, które ustanowiło w Stanach Zjednoczonych powszechne prawo do aborcji przed osiągnięciem przez płód przeżywalności. Nowe orzeczenie Sądu Najwyższego spowodowało, że decyzja o legalności aborcji należy teraz do poszczególnych stanów.

Czytaj również: Protesty na uczelniach w USA. Policja zatrzymała wielu studentów, Joe Biden zabrał głos

Z kolei na Florydzie, w stanie, w którym dominuje ludność latynoska, niedawno weszło w życie prawo zezwalające na dokonanie aborcji jedynie do 6 tygodnia ciąży. Między innymi tam urzędujący prezydent upatruje swoich szans na wzrost poparcia. Z danych sztabu Bidena wynika, że ​​prawie 6,5 miliona Latynosów mieszka w 26 stanach, które zakazały lub prawdopodobnie wprowadzą zakaz aborcji.

Jak przypomina Reuters, demokraci obiecywali już uchwalenie ustawy dotyczącej aborcji na poziomie federalnym, jednak nie zrobili tego, gdy w latach 2021-2023 niewielką większością kontrolowali obie izby Kongresu. Zarzucają jednocześnie Donaldowi Trumpowi, że gdy ten zostanie ponownie prezydentem, może podpisać ustawę zakazującą aborcji w całych Stanach Zjednoczonych mimo, że były prezydent deklaruje, że uregulowanie kwestii aborcji należy pozostawić poszczególnym stanom.

Czytaj również: Trump zabrał głos w sprawie aborcji. "Problem polega na tym, że musicie wygrać wybory"

Autorka/Autor:ks

Źródło: Reuters