Utrudniony dostęp do procedury ubiegania się o azyl, zatrzymywanie tych, którzy o niego wystąpili, oraz niski odsetek pozytywnych odpowiedzi zarzucił we wtorek Węgrom wysoki komisarz ONZ do spraw uchodźców Filippo Grandi.
- Mamy bardzo poważne zastrzeżenia do następujących aspektów tutejszej polityki wobec uchodźców. (…) Dostęp do terytorium, zatrzymywanie ubiegających się o azyl, a w szczególności dzieci (…) i niski stopień uznawania (wniosków) w wyniku procedury azylowej – oznajmił Grandi, który we wtorek rano odwiedził strefę tranzytową w Roeszke na granicy węgiersko-serbskiej.
Warunki "do przyjęcia"
Według niego dostęp do procedury ubiegania się o azyl w strefach tranzytowych na terytorium Węgier ma tylko niewielki procent osób, które chciałyby z niego skorzystać. Jak zaznaczył, w Roeszke i drugiej strefie tranzytowej na granicy z Serbią, w miejscowości Tompa, przyjmuje się tylko po pięć osób dziennie.
Komisarz powiedział, że warunki materialne panujące w strefie tranzytowej są "do przyjęcia", ale zwrócił uwagę, że "ubieganie się o azyl nie jest przestępstwem", więc osoby, które się o niego starają, nie powinny być zatrzymywane. - Jest to szczególnie poważny problem w przypadku dzieci – podkreślił, wyrażając przekonanie, że nastolatki w wieku 14-18 lat powinny mieć swobodę przemieszczania się.
Zgodnie z przyjętą w marcu na Węgrzech ustawą osoby ubiegające się o azyl muszą w razie stanu kryzysowego spowodowanego napływem migrantów (a taki obowiązuje obecnie na Węgrzech) osobiście składać wnioski w strefie tranzytowej i tam czekać na zapadnięcie prawomocnej decyzji w ich sprawie.
W tym czasie strefę tranzytową wolno im opuścić tylko wyjeżdżając z Węgier do Serbii. Dotyczy to także pozostających bez opieki młodych ludzi w wieku 14-18 lat.
Grandi zastrzegł, że zatrzymywania ubiegających się o azyl na Węgrzech nie można porównać z traktowaniem ich np. w Libii, gdzie dochodzi do maltretowania, przemocy czy gwałtów, ale "zatrzymywania jako takiego nie uważamy za odpowiednie podejście do ubiegających się o azyl".
Krytyka węgierskiej polityki
Na uwagę jednego z dziennikarzy, że ubiegający się o azyl mogą przecież wyjechać do Serbii, Grandi odparł, że nie uznaje tego za swobodę przemieszczania się i węgierskie strefy tranzytowe należałoby raczej nazywać strefami zatrzymania.
Za bardzo niski uznał też stopień przyznawania jakiejś formy ochrony w wyniku procedury azylowej, wynoszący na Węgrzech około 25 proc.
- Jeśli dodać do tego zjawisko braku inwestycji zachęcających do integracji osoby uznane za uchodźców, które nie ogranicza się do Węgier, ale tutaj jest bardzo wyraźne , mam wrażanie, że jest tu bardzo widoczna intencja poważnego ograniczenia liczby osób, którym wolno przybywać na Węgry w celu otrzymania ochrony - ocenił.
Grandi podkreślił, że każde państwo ma prawo i obowiązek ochrony swoich granic, ale jego zdaniem nie stoi to w sprzeczności z moralnym obowiązkiem ochrony osób, które jej potrzebują.
Wyraził też ubolewanie, że Węgry odmawiają udziału w unijnym programie relokacyjnym, który według jego oceny może służyć za przykład dla innych krajów na świecie.
Grandi, który spotkał się z ministrami spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych Węgier, Peterem Szijjarto i Sandorem Pinterem, powiedział, że zaapelował do nich o ułatwienie dostępu do procedury azylowej.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kormany.hu