Antychińscy demonstranci zakłócili przebieg sztafety niosącej ogień olimpijski. Udało im się przedrzeć przez kordon policji, kilka osób zagrodziło trasę sztafety rzucając się na ulicę, a jeden z mężczyzn chwycił pochodnię. Na Kontakt TVN24 dostaliśmy zdjęcia z tego zajścia.
Akcja była protestem przeciwko chińskiej polityce w Tybecie, a szczególnie pacyfikacji protestów, do których doszło w Lhasie 10 marca.
Brytyjska policja poinformowała, że aresztowała co najmniej 35 osób, które brały udział w incydencie. Dziesiątki innych zgromadziły się wzdłuż trasy olimpijskiego ognia i manifestowały w różny sposób sprzeciw wobec łamania praw człowieka w Chinach.
Dlatego przedsięwzięto szczególne środki ostrożności - ponad 2000 policjantów chroniło pochodnię olimpijską na lądzie, a także patrolowało jej trasę w powietrza i wody.
Dzisiejsze wydarzenie to pierwsze od kilku tygodni tak spektakularna próba zwrócenia uwagi, że prawa człowieka są nieodzownie związane w ruchem olimpijskim. Podczas uroczystości zapalenia ognia w Olimpii działacz organizacji Reporterzy bez Granic starał się rozwinąć flagę olimpijską, w której koła olimpijskie zostały zastąpione kajdanami.
Tybet uciskany przez Chiny
10 marca, w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom, mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze, które w kolejnych dniach przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie demonstracje. Według Tybetańczyków w starciach z policją zginęło około 140 osób.
To kolejny rozdział trwającej już ponad 50 lat chińskiej okupacji Tybetu. Okupacji, w wyniku której zginęło co najmniej 1,2 miliona Tybetańczyków i podczas której zniszczono ponad 5 tysięcy klasztorów buddyjskich.
Mimo wielu lat starań, rezygnacji z niepodległości Tybetu na rzecz ograniczonej suwerenności w ramach państwa chińskiego, władze w Pekinie wciąż odmawiają dialogu z duchowym przywódcą Tybetańczyków - XIV Dalajlamą.
Źródło: Reuters, TVN24