W wyniku rosyjskiego ostrzału na Ukrainę w trakcie operacji na sercu dziecka w sali kijowskiego Instytutu Serca zabrakło światła. Lekarze musieli kontynuować pracę przy zapalonych latarkach. Dyrektor kliniki przekazał, że mimo braku prądu, wody i ogrzewania życia nie stracił żaden z pacjentów leczonych w ośrodku.
"Dziś staliśmy się świadkami kolejnego 'ruskiego miru' w praktyce: to rakietowy ostrzał, który zabrał ludzkie życia i pozbawił prądu i wody miast i całych obwodów. A co na to my? Kontynuujemy pracę mimo wszystko" - napisał w środę na Facebooku Instytut Serca.
Dyrektor placówki Borys Todurow poinformował, że w Instytucie Serca przebywało podczas ostrzału 190 pacjentów i 300 pracowników. Zaznaczył, że mimo braku prądu, wody, ogrzewania przeprowadzane były pilne operacje. Nie stracono żadnego pacjenta.
- Cieszcie się, Rosjanie. Dziecko leży na stole, a podczas operacji wyłączyło się światło. Brawo. Bardzo dobrzy ludzie - powiedział lekarz na nagraniu.
Ukraina bez prądu po rosyjskich atakach
W efekcie środowego rosyjskiego ostrzału większość mieszkańców Ukrainy została pozbawiona dostaw prądu - podało ukraińskie ministerstwo energetyki. Mer Kijowa Witalij Kliczko przekazał, że w czwartek rano 70 procent stolicy pozostawało bez dostępu do energii. Fachowcy podkreślają, że wznowienie dostaw zależy od sytuacji w całej sieci w kraju.
Szef policji obwodu kijowskiego Andrij Niebytow powiedział, że ponad 1000 miejscowości w regionie jest nadal bez prądu i trwają prace naprawcze - pisze RBK-Ukraina.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Heart Institute Kyiv