Boże Narodzenie w cieniu wojny. Relacjonują duchowni w Ukrainie

Źródło:
TVN24, PAP

Przebywający w Ukrainie duchowni opowiadają o tym, jak spędzą święta Bożego Narodzenia za naszą wschodnią granicą. Święta inne niż wszystkie, bo w cieniu toczącej się wojny. - W te święta będziemy sobie życzyć przede wszystkim żarliwego pokoju - powiedział dyrektor Caritas-Spes-Charków ksiądz Wojciech Stasiewicz. - U nas Wigilia będzie dość skromna - przyznał Tomasz Samulnik, dominikanin mieszkający w Ukrainie.

Pochodzący z Lublina ksiądz Wojciech Stasiewicz posługuje we wschodniej Ukrainie od 2006 roku. Jest dyrektorem Caritas-Spes-Charków, wikariuszem w parafii katedralnej w Charkowie. Zapytany o sytuację w mieście przekazał, że cotygodniowe ataki rakietowe wymierzone są przede wszystkim w infrastrukturę energetyczną, ale pojedyncze pociski spadają również na budynki cywilne. - Ataki koncentrują się na tym, aby zabrakło energii, żeby cały naród, społeczeństwo cierpiało – zauważył w rozmowie z PAP.

Mówił, że święta Bożego Narodzenia będą na pewno inne od wszystkich wcześniejszych. Jednak ludzie dbają o to, aby poczuć chociaż namiastkę świąt i normalności. - Chce się świętować, ale z drugiej strony rzeczywistość, niestety, jest brutalna: brak światła występuje codziennie, od kilku do kilkunastu godzin. Dlatego spodziewamy się, że te święta też będą zakłócane – wyjaśnił ksiądz.

Jakie będą święta w trakcie wojny?

Polski duchowny poinformował, że na czterech głównych stacjach metra w Charkowie stanęły choinki wraz z symboliczną dekoracją bożonarodzeniową. - Ludzie tam chodzą i się fotografują. Wcześniej była tradycja, że ogromna choinka stawała na głównym placu, placu Wolności. W tym roku sytuacja na to nie pozwala, bo jest zbyt niebezpiecznie. W mieście nie ma żadnych innych dekoracji – opisał ksiądz Stasiewicz.

Zaznaczył, że charkowska Caritas zakończyła już rozdawanie prezentów ponad tysiącu najbardziej potrzebującym dzieciom z Charkowa i z wiosek pod miastem. - Dzisiaj przyszło około 200 dzieci, żeby otrzymać coś słodkiego czy artykuły papiernicze. Wywołało to wielką radość, zwłaszcza, że dzieci przychodzą wtedy z rysunkami, chcąc w ten sposób nam podziękować. To bardzo miłe – podkreślił duchowny.

Zapytany o to, jakie to będą święta w trakcie wojny, odpowiedział, że pełne nadziei. - Na pewno będziemy sobie wszyscy życzyć przede wszystkim żarliwego pokoju. Patrząc nawet na rysunki, jakie dzieci nam przynoszą, to są bardzo optymistyczne. Na wielu z nich są napisane hasła na przykład rok 2023 - rokiem pokoju albo rokiem zwycięstwa. Wszyscy tego pragniemy – przyznał ks. Stasiewicz.

Ojciec Samulnik: u nas Wigilia będzie dość skromna

O świętach spędzanych za naszą wschodnią granicą mówił w TVN24 Tomasz Samulnik, dominikanin mieszkający w Ukrainie.

- U nas Wigilia będzie dość skromna. Tutaj w Ukrainie nie ma tak bogatej tradycji jak u nas w Polsce. Jeśli chodzi o produkty, to Bogu dzięki, te podstawowe są, działają supermarkety. Ukraińcy świętuja dużo później, więc tutaj życie, jeśli chodzi o sklepy, toczy się w miarę normalnie. Chciałbym podziękować wszystkim dobroczyńcom, wszystkim, którzy nas w Polsce wspierają - powiedział zakonnik.

Siostra Aksana z Łucka: Wigilię spędzę u babć, które mają 96 i 97 

O tym, jak spędzi tegoroczne święta Bożego Narodzenia, mówiła w rozmowie z Polską Agencją Prasową siostra Aksana, terezjanka z Łucka. Siostry terezjanki nie mają tam klasztoru, mieszkają w bloku. Miasto leży niedaleko granicy z Białorusią, w zachodniej części Ukrainy. Jest oddalone o 225 kilometrów od Lublina. Łuck jest miastem partnerskim Torunia, a zakonnice od lat pomagają osobom potrzebującym, między innymi starszym i samotnie wychowującym dzieci mamom.

- U nas w mieście dzięki Bogu i dobrym ludziom z Polski i Niemiec jest wszystko. Caritas cały czas rozdaje produkty. To Łuck ma się czym dzielić. Mogłyśmy nawet powysyłać paczki żywnościowe do Charkowa i wspomóc biedniejszych znajomych - mówiła zakonnica.

Zapytana, gdzie spędzi tegoroczną Wigilię, powiedziała, że siostry zakonne mają zaproszenie od miejscowych kapłanów, ale ona pójdzie do jednej starszej pani, która ma 96 lat i drugiej, która jest jeszcze rok starsza. - One nie mogą wychodzić z domu. Do jednej pójdziemy z moją mamą i samotną dziewczyną. Drugiej wszystko sama przygotuję i zaniosę do domu. Szkoda bardzo starszych osób, możliwe, że to ich ostatnia Wigilia - powiedziała siostra zakonna.

Autorka/Autor:mjz//rzw

Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: