Rosja coraz częściej używa do ataków na Ukrainę radzieckich pocisków manewrujących. Oszczędza drogie, precyzyjne pociski - powiedział we wtorek rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ignat. Przypomniał ponadto, że rosyjskie samoloty nie pojawiały się nad terytorium Ukrainy od blisko dwóch miesięcy.
W czasie wtorkowej konferencji prasowej Jurij Ognat przekazał, że w ostatnim czasie "utrzymuje się (rosyjska) tendencja do oszczędzania drogich, precyzyjnych pocisków". - Dziś wróg coraz częściej używa radzieckich pocisków manewrujących, takich jak Ch-59 i Ch-22. Są to jedne z najbardziej niszczycielskich pocisków wystrzeliwanych przez Rosjan – stwierdził rzecznik ukraińskich sił powietrznych.
Ignat mówił, że głowica pocisku Ch-22 waży 900 kg i pozostawia bardzo duże uszkodzenia w miejscu ataku. - Ten pocisk ma znaczną wadę - nie leci do celu, nie zawsze trafia tam, dokąd został wystrzelony, bardzo często niszczona jest infrastruktura cywilna, co pociąga za sobą ofiary śmiertelne - przekazał.
Niebo bez samolotów
Rzecznik przypomniał, że rosyjskie samoloty nie pojawiały się nad terytorium Ukrainy kontrolowanym przez siły zbrojne kraju od blisko dwóch miesięcy. - Wróg wykorzystuje swoje samoloty zdalnie, z terytorium Białorusi, Morza Czarnego, Rosji, przede wszystkim są to bombowce strategiczne Tu-160 i Tu-95 - poinformował Ignat.
We wtorek ukraińskie siły obrony przeciwlotniczej zestrzeliły rosyjskie rakiety w obwodzie lwowskim, tarnopolskim i chmielnickim.
Na początku czerwca ukraiński ekspert do spraw wojskowości Ołeh Żdanow powiedział w rozmowie z portalem tsn.ua, że Rosja "oszczędza precyzyjne pociski do ataków na Kijów".
Źródło: Interfax-Ukraina, tsn.ua
Źródło zdjęcia głównego: EPA