Prawdopodobieństwo nowego konfliktu na wschodzie Ukrainy jest wysokie - oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Dodał, że Moskwę niepokoi "agresywna" retoryka Kijowa i nasilenie działań ukraińskich władz, które określił mianem "prowokacji". Szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba prowadzi tymczasem rozmowy z zachodnimi partnerami, omawiając działania na wypadek rosyjskiej agresji.
Podczas czwartkowej konferencji prasowej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekazał dziennikarzom, że Moskwa jest zaniepokojona możliwością działań zbrojnych Kijowa na wschodzie Ukrainy, którym to ruchom ukraińskie władze zaprzeczają. W zgodnej opinii Zachodu to Rosja stanowi zagrożenie. Sekretarz stanu USA Antony Blinken oświadczył w środę w Rydze, że USA mają dowody na to, ze Rosja planuje znaczne agresywne działania militarne przeciwko Ukrainie, a także działania mające zdestabilizować ten kraj od wewnątrz. Zapowiedział, że jeżeli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, spotkają ją poważne konsekwencje ekonomiczne.
Pieskow o "agresywnej retoryce" Kijowa
Pieskow, krytykując deklaracje Ukrainy w sprawie odzyskania okupowanych przez Rosję terytoriów, oznajmił, że Moskwa postrzega słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego o odzyskaniu Krymu jako bezpośrednie zagrożenie. - Postrzegamy to jako jawną groźbę wypowiedzianą pod adresem Rosji. Tego rodzaju sformułowanie oznacza, że reżim w Kijowie ma zamiar wykorzystać wszelkie możliwości, jakie ma do dyspozycji, w tym siłowe, by poczynić zamach na region rosyjski - oświadczył.
Rzecznik Kremla odniósł się w ten sposób do wpisu Zełeńskiego na Twitterze, który brzmiał: "Zawsze odzyskujemy swoje. Najpierw odzyskamy 'scytyjskie złoto', a później też Krym". Był to komentarz ukraińskiego prezydenta do wyroku sądu w Amsterdamie, który postanowił, że wypożyczone w 2014 roku złote przedmioty z muzeów na nielegalnie anektowanym obecnie przez Rosję Krymie mają być zwrócone Ukrainie.
Pieskow oskarżył także władze Ukrainy o "agresywną retorykę". Oznajmił, że w Donbasie na linii rozgraniczenia pomiędzy armią ukraińską i separatystami - których wspieraniu Moskwa zaprzecza, a które jest faktem - dochodzi do "zwiększenia intensywności prowokacyjnych działań". - Prawdopodobieństwo działań wojennych na Ukrainie jest nadal wysokie - ocenił.
Kijów chce sankcji na Moskwę
Swoją akcję dyplomatyczną prowadzą też Ukraińcy. Szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba poinformował w czwartek, że rozmawiał z sekretarzem stanu USA Anotnym Blinkenem. Dodał, że omówili "surowe sankcje gospodarcze", które miałyby na celu zniechęcenia Rosji do dalszych agresywnych działań. Blinken oświadczył, że Stany Zjednoczone są zaniepokojone postawą Moskwy wobec Ukrainy. Zapowiedział, że Waszyngton razem z sojusznikami z NATO będzie wspierać Kijów.
Również w czwartek Kułeba spotkał się z szefem unijnej dyplomacji Josepem Borrellem. "Rozmawialiśmy o potrzebie odstraszania Rosji i przyspieszenia prac nad konkretnymi restrykcjami, które będą mogły uderzyć w rosyjską gospodarkę, jeśli Moskwa zdecyduje się rozpocząć nowy etap agresji na Ukrainę" - poinformował ukraiński minister na Twitterze.
Rosyjskie manewry przy granicy z Ukrainą
W środę ministerstwo obrony Rosji poinformowało o rozpoczęciu regularnych ćwiczeń jednostek Południowego Okręgu Wojskowego z udziałem 10 tysięcy żołnierzy. Ćwiczenia przebiegają m.in. na anektowanym Krymie, w obwodzie wołgogradzkim i na Kaukazie, w republice Inguszetii.
W ubiegłym tygodniu główny zarząd wywiadu ministerstwa obrony Ukrainy poinformował, że kontrolowane przez Rosję siły w Donbasie zwiększają gotowość bojową i prowadzą duże manewry z udziałem rezerwistów. Jak dodano, rozpoczęły się tam duże ćwiczenia dowódczo-sztabowe z udziałem rezerwy, jednostek struktur siłowych i administracji. Według ukraińskiego wywiadu kontrolę nad ćwiczeniami sprawuje Rosja.
Sekretarz rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew w wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety", opublikowanym w środę, oświadczył, że Rosja nie ma agresywnych planów wobec Ukrainy i nie dokonuje żadnych nieuzasadnionych ruchów wojsk w rejonie granicy.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru