W związku z gromadzeniem rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą w piątek w ukraińskim parlamencie wystąpił minister obrony tego kraju Ołeksiej Reznikow. Oświadczył, że Kijów nie obserwuje żadnych działań wojskowego charakteru, które różniłyby się od tych wiosną ubiegłego roku. Różni się jedynie reakcja - oświadczył polityk. Podziękował także sojusznikom, w tym Polsce, za wsparcie dla Kijowa. - Otrzymujemy to, o czym dawniej tylko marzyliśmy - powiedział minister.
Według Kijowa Rosja obecnie zgromadziła 112 tysięcy żołnierzy przy granicy z Ukrainą, a ich liczba wraz z komponentem morskim i lotniczym sięga 130 tysięcy. W kwietniu 2021 roku bojowy komponent zgromadzony przez Rosję wynosił 126 tysięcy - przypomniał Ołejeksij Reznikow podczas wystąpienia w parlamencie.
- Liczba jest współmierna, nie jest współmierna reakcja - ocenił. Zaznaczył, że Rosja ściągnęła o 300 więcej czołgów niż wiosną, ale - jak uspokajał - ukraińskie siły mają nowoczesne zestawy przeciwpancerne. Szef ukraińskiego resortu obrony zaznaczył, że jedyną różnicą w kwestii wojskowej jest sytuacja na Białorusi, którą Ukraina "uważnie obserwuje". Według Roznikowa "kardynalną różnicą" jest natomiast "intensywność hybrydowych działań, przede wszystkim informacyjnych, oraz wpływ tych wydarzeń na sytuację makroekonomiczną".
Minister porównał wielkość sił rosyjskich przy granicy w grudniu i obecnie. Na początku grudnia obserwowano 41 batalionowych grup taktycznych i inne jednostki rosyjskiej armii, liczące łącznie 94 tysiące osób. Wraz ze składową morską i lotniczą było to około 110 tysięcy osób.
Reznikow o sytuacji na granicy z Białorusią: nie ma prób ataku przez migrantów
Minister poinformował, że według stanu obecnego od strony północnej (z Białorusi) "nie ma żadnych prób ataku przez migrantów", nie ma "innych podobnych zagrożeń". Ocenił też, że rosyjskie wojska, które przybywają na ćwiczenia na Białoruś, "swoim składem bardziej przypominają kontyngent okupacyjny niż grupę uderzeniową" i "stanowią większe zagrożenie dla Mińska niż dla Ukrainy".
Zapewnił, że ze strony Ukrainy nie ma żadnych zagrożeń pod adresem Białorusi. - To nonsens - skwitował. - Nonsensem jest też oskarżanie Ukrainy o rzekome przygotowywanie jakichś zbrojnych prowokacji w Donbasie - zaznaczył.
Minister zapewnił, że strona ukraińska jest w stałym kontakcie z międzynarodowymi partnerami i posiada wszystkie informacje o sytuacji na granicy.
Podziękowania dla sojuszników. "Otrzymujemy to, o czym dawniej tylko marzyliśmy"
Reznikow podziękował za wsparcie międzynarodowym partnerom, w tym m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, krajom bałtyckim, Czechom, a także "polskim i tureckim przyjaciołom" i kierownictwu UE. Powiedział, że nie może ujawnić dokładnej wielkości wsparcia wojskowego, jakie Ukraina otrzymała od partnerów. - Otrzymujemy to, o czym dawniej tylko marzyliśmy. I będzie to kontynuowane - podkreślił.
Wyraził wdzięczność Niemcom za pomoc w leczeniu rannych ukraińskich żołnierzy. Jak dodał, "Ukraina ma wielu przyjaciół w Niemczech". - Jesteśmy wdzięczni za to wsparcie, ale nie akceptujemy oficjalnego stanowiska w sprawie dostaw broni ani innych decyzji, które podkopują bezpieczeństwo Europy i de facto zachęcają agresora - oznajmił z trybuny parlamentarnej.
Jeśli Niemcy nie zmienią stosunku w sprawie odpowiedzi na rosyjską agresję, rząd federalny będzie mierzyć się nie z problemem samozwańczych republik w Donbasie czy anektowanego Krymu, a z problemem Niemieckiej Republiki Demokratycznej - ocenił. - I to nie jest przesada. Materialna podstawa dla tego już istnieje - stwierdził minister, wskazując, że to m.in. gazociągi Nord Stream 2 i OPAL czy przedstawiciele niemieckiego establishmentu otrzymujący wynagrodzenie od Rosji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru