Rosyjskie barbarzyństwo na własne oczy zobaczyła mieszkanka Buczy Eugenia Bobrik, której udało się uciec z miasta pełnego rosyjskich żołnierzy. Hubertowi Kijkowi z TVN24 BiS opowiedziała o próbach opuszczenia Buczy.
Podkijowska Bucza to jedno z miejsc, w których od pierwszych dni zbrojnej inwazji na Ukrainę toczyły się szczególnie ciężkie walki z rosyjskimi wojskami próbującymi okrążyć ukraińską stolicę. Ewakuację miejscowej ludności utrudniali, a nierzadko uniemożliwiali żołnierze agresora. W mieście brakowało żywności, wody i prądu. Mieszkańcy, uciekając przed rosyjskim terrorem, chowali się w piwnicach swoich domów. W Buczy odkryto masowy grób mieszkańców.
Skalę bestialstwa - po opuszczeniu go przez Rosjan - odkryli ukraińscy żołnierze. Wielu polityków na Zachodzie oceniło, że w Buczy doszło do ludobójstwa. Zasygnalizowano przy tym, że do podobnych zdarzeń mogło dojść w innych ukraińskich miastach.
Czytaj też: Zełenski zwrócił się do matek rosyjskich żołnierzy. "Zobaczcie, jakich łajdaków wychowałyście"
Pierwsza nieudana próba. "Zdaliśmy sobie sprawę, że zginiemy od bomby albo od karabinu"
Ci, którym udało się uciec z Buczy, opowiadają teraz o tragicznych i bolesnych wydarzeniach, których doświadczyli. Z Eugenią Bobrik rozmawiał Hubert Kijek z TVN24 BiS. Kobieta pierwszą próbę ewakuacji z miasta - razem z 11 innymi osobami - podjęła 4 marca.
- Pojechaliśmy na dwa samochody, pierwszy prowadził mój mąż, drugi - ja. Jechaliśmy może pięć minut, dotarliśmy do kolei i tam rozpoczął się ostrzał. Najpierw usłyszeliśmy karabin, to był taki charakterystyczny trzask. Wiedziałam, że to karabin. Mąż natychmiast zawrócił, wyjechał z linii strzału a ja poczułam, że tracimy powietrze z opon. Zjechałam na pobocze i w tym momencie dostaliśmy z granatnika w bagażnik - wspominała kobieta.
Eugenia i pasażerowie pojazdu mieli szczęście, bo po uderzeniu samochód nie eksplodował, tylko stanął w płomieniach. Wszyscy zdążyli z niego wyskoczyć. Jak się okazało, Rosjanie tylko czekali na ten moment.
- Sąsiadka, która siedziała obok mnie została trafiona w brzuch. Mój mąż odciągnął ją spod ostrzału, a do nas krzyczał: "uciekajcie!". Cały czas do nas strzelali, ale w pewnej chwili wszystko ucichło. Prawdopodobnie Rosjanie wtedy przeładowywali broń. W tym momencie przebiegliśmy do auta męża i wróciliśmy do piwnicy - relacjonowała.
- Wtedy zrozumieliśmy, że to jest po prostu safari, będą do nas strzelać jak do zwierząt. Zdaliśmy sobie sprawę, że zginiemy albo od bomby, albo od karabinu - przyznała kobieta.
Druga próba ewakuacji. "Tego dnia nas nie ostrzeliwali"
9 marca Eugenia Bobrik wraz z bliskimi podjęła kolejną próbę ewakuacji. Po 14 dniach w piwnicy udało im się bezpiecznie opuścić Buczę.
- Tego dnia nas nie ostrzeliwali, choć przejechaliśmy przez kilka punktów kontrolnych. Na jednym z posterunków kazali otworzyć bagażnik. Dziwili się, że wywozimy naszego starego psa. Na szczęście nas puścili. Innych zatrzymywali i odganiali na bok. My raczej nie wzbudzaliśmy podejrzeń: trzy kobiety, dziecko i psy. Prawdopodobnie nasz anioł stróż ma odciski na skrzydłach - oceniła.
Wyjeżdżając z miasta, kobieta ujrzała obrazy, które w ostatnich dniach obiegły media w wielu krajach, to między innymi ciała leżące na ulicach zniszczonego miasta.
Chwile te wspomniała - w formie rysunków - córka kobiety.
Mieszkanka Buczy: wszystko rozminujemy i odbudujemy
Pani Eugenia wraz z rodziną jest już bezpieczna. Kobieta przebywa w Polsce, jej mąż został w Kijowie. Sklepy, most - którym jeździła do pracy, las, gdzie spacerowała z psem, nie istnieją. Rosjanie zostawili wszędzie pułapki w postaci min i granatów.
- Kiedy będziemy w stanie wrócić i kiedy nasz dom zostanie rozminowany? Nie wiem. Tam wciąż jest niebezpiecznie, z opowieści sąsiadów wynika, że nawet kuchenne szuflady mogły zostać zaminowane. Pułapki mogą być także na drzwiach - podkreśliła kobieta.
Mimo to Bobrik z optymizmem patrzy w przyszłość, cieszy się, że żyje i zapewnia, że wszystko zostanie odbudowane, a życie wkrótce wróci do normy.
- Wszystko rozminujemy i odbudujemy, bo jesteśmy Ukraińcami, taka już jest nasza tradycja. My tworzymy dobrobyt, a Rosja go niszczy. Każdy kraj, każdy naród ma swoje przeznaczenie - naszym jest odbudowa - podsumowała.
Źródło: TVN24 BiS