Ukraina wciąż zestrzeliwuje tanie drony, wykorzystywane przez rosyjską armię, używając w celu obrony drogich rakiet - pisze "New York Times". Amerykański dziennik stawia pytanie, jak długo Ukraińcy będą mogli to robić i prognozuje, że "prawdziwym zwycięzcą za jakiś czas może być kraj, który wydaje mniej".
"New York Times" przypomina, że podczas weekendu noworocznego ukraińskie dowództwo poinformowało, że siły zbrojne Ukrainy zestrzeliły wszystkie z około 80 dronów, którymi Rosja zaatakowała szereg ukraińskich miast. Dziennik cytuje rzecznika sił powietrznych Jurija Ihnata, który stwierdził, że "nigdy wcześniej nie osiągnięto takich wyników". Gazeta jednocześnie przytacza opinie ekspertów wojskowych, którzy zastanawiają się, czy sukcesy Kijowa mogą być trwałe.
"Ukraina staje się coraz bardziej doświadczona w niszczeniu dronów, ale istnieje też coraz większa nierównowaga, ponieważ jej broń defensywna, taka jak pociski ziemia-powietrze, kosztuje znacznie więcej niż drony. A to zdaniem niektórych ekspertów wojskowych może na dłuższą metę pomóc Moskwie" - pisze "New York Times".
Artem Starosiek, szef ukraińskiej firmy konsultingowej Molfar, która wspiera działania militarne kraju, szacuje, że zestrzelenie drona z użyciem rakiety kosztuje siedmiokrotnie więcej niż jego wystrzelenie. Zdaniem analityków, jest to brane pod uwagę w kalkulacjach Kremla.
Rosja stawia na wyczerpanie Ukraińców
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzegał w noworocznym przemówieniu, że Rosja stawia na "wyczerpanie ukraińskiego narodu, ukraińskiej obrony powietrznej i ukraińskiego sektora energetycznego".
Według obliczeń firmy Molfar, od września zeszłego roku Rosja atakowała Ukrainę z użyciem około 600 bojowych dronów. Ataki były wymierzone głównie w obiekty infrastruktury. Miasta były ostrzeliwane także z użyciem rosyjskich rakiet. Po zmasowanych ostrzałach w wielu ukraińskich obwodach wciąż brakuje prądu, ogrzewania i wody.
"New York Times" zaznacza, że produkowane w Iranie drony Shahed-136, od października zeszłego roku coraz częściej używane do ataków na Ukrainę przez rosyjską armię, są stosunkowo nieskomplikowanymi urządzeniami i dość tanimi. Jednak broń do ich zestrzeliwania z powietrza może być znacznie droższa. Wyprodukowanie bezzałogowca może kosztować zaledwie 20 tysięcy dolarów, podczas gdy koszt wystrzelenia pocisku ziemia-powietrze (np. S-300) może wynosić od 140 tysięcy dolarów - dodaje dziennik. Pocisk amerykańskiego NASAMS jest jeszcze droższy - do 500 tysięcy dolarów - dodaje dziennik.
Ukraińskie wojsko nie ujawnia szczegółów obrony powietrznej i jej kosztów ze względu na tajemnicę operacyjną, co utrudnia analizę - podkreśla "New York Times".
Czynnik ludzki
Michael Kofman, szef do spraw rosyjskich w instytucie badawczym CNA w Arlington powiedział gazecie, że Ukraińcy "wykorzystują całą gamę różnych systemów obrony powietrznej w celu przeciwdziałania zagrożeniu, w tym systemów rakietowych pochodzących jeszcze z czasów sowieckich, a także z NATO, i każdy taki system ma własny profil kosztów".
Ukraina używa coraz bardziej złożonych i droższych systemów obrony powietrznej w celu ochrony wrażliwej i krytycznej infrastruktury, jednak - jak twierdzi Artem Starosiek - zestrzelenie drona kosztuje z kolei mniej niż naprawa zniszczonej elektrowni.
- Jest jeszcze czynnik ludzki. Ludzie wciąż żyją – dodaje Starosiek.
Mathieu Boulegue, analityk brytyjskiego think tanku Chatham House uważa, że Ukraina ma obecnie wystarczającą ilość broni i amunicji, aby poradzić sobie z zagrożeniem ze strony rosyjskich dronów. Jego zdaniem "koszty nie mają znaczenia, dopóki Zachód nadal udziela Ukrainie pomocy wojskowej".
Źródło: New York Times