W niedzielę 19 lutego wykoleił się pociąg z Kijowa do Warszawy. Do zdarzenia doszło w mieście Kowel nad rzeką Turią w zachodniej Ukrainie. Skład jechał w innym czasie i inną drogą niż ta, którą do ukraińskiej stolicy w niedzielę późnym wieczorem podążał prezydent Joe Biden. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Śledczy nie przekazali dotychczas, co mogło doprowadzić do zdarzenia.
Skład jadący z Kijowa do Warszawy wykoleił się około godziny drugiej w nocy w pobliżu mostu nad rzeką Turią w zachodniej Ukrainie. Okoliczności zdarzenia - jak czytamy w komunikacie wydanym przez wołyńską prokuraturę okręgową - są badane.
"Prowadzone jest postępowanie przygotowawcze w sprawie naruszenia zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego lub eksploatacji transportu kolejowego, w wyniku czego doszło do wykolejenia się pociągu" - przekazali śledczy.
Dodali, że w czasie wypadku nikt nie ucierpiał.
Joe Biden jechał inną trasą
Skład, który wykoleił się w niedzielę, przekroczył granicę ukraińsko-polską w Dorohusku i dojechał na stację w Chełmie niemal dwadzieścia godzin wcześniej niż - jak wynika z relacji udostępnionej przez dziennikarkę "The Wall Street Journal", która podróżowała z amerykańskim przywódcą - w kolejową drogę do Kijowa wyruszył Joe Biden, prezydent USA.
Pociąg, którym jechał amerykański przywódca, wyjechał ze stacji w Przemyślu o godzinie 21.37 i jechał inną trasą niż ta, na której wcześniej doszło do zdarzenia.
Amerykański przywódca po ponad pięciogodzinnej wizycie w ukraińskiej stolicy wrócił do Polski pociągiem tą samą trasą. W Przemyślu przejechał w kolumnie samochodów na lotnisko Rzeszów-Jasionka, skąd poleciał do Warszawy.
Czytaj też: Biden w Kijowie. Najważniejsze momenty wizyty
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wołyńska prokuratura okręgowa