Około tysiąca rosyjskich żołnierzy okupowało teren elektrowni w Czarnobylu przez pierwsze tygodnie inwazji na Ukrainę. Pracownicy porządkują teraz teren zdewastowany przez Rosjan i znajdują zostawione przez nich "niespodzianki".
Pracownicy znaleźli na terenie elektrowni dowody na to, że Rosjanie nie zostali poinformowani o charakterze obszaru, na który wkroczyli. Świadczą o tym m.in. okopy wykopane w tzw. Czerwonym Lesie, najbardziej skażonym obszarze strefy wykluczenia po awarii reaktora z 1986 roku. A także doniesienia, że Rosjanie poruszali się tam bez odzieży ochronnej. - Sądzimy, że już wkrótce [Rosjanie] odczują skutki promieniowania, które otrzymali. Niektórzy odczują to za kilka miesięcy, niektórzy za lata - mówił na konferencji prasowej w kwietniu Jewhen Kramarenko, szef Państwowej Agencji ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia w Ukrainie. - Ale wszyscy żołnierze, którzy tam byli, w pewnym momencie to odczują.
- To idioci. Kto kopie rowy na radioaktywnej ziemi? Nie wiedzieli, co robią! - mówił w rozmowie z "The Wall Street Journal" Aleksandr Barsukow, zastępca dyrektora przedsiębiorstwa EkoCentr w Czarnobylu, które przechowuje próbki materiałów radioaktywnych zebranych z całego świata.
Sto litrów wódki i inne "niespodzianki"
Podczas sprzątania terenu wychodzi na jaw, jakie zniszczenia żołnierze rosyjscy po sobie pozostawili. Monitory telewizyjne zostały zerwane ze ścian, drzwi wyłamane, sprzęt zniszczony, ściany pomieszczeń pomazano sprejem. Wszędzie walają się śmieci. Najbardziej zaskakującym znaleziskiem okazało się sto litrów wódki.
Rosjanie okupowali teren elektrowni w Czarnobylu przez kilka tygodni po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Zakład ciągle funkcjonował dzięki pracownikom, którzy w nim zostali. Elektrownia została początkowo odłączona od ukraińskiej sieci energetycznej, wzbudzając strach, że może to zakłócić chłodzenie i potencjalnie prowadzić do wycieku radioaktywnego. Jak podała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, po pięciu dniach korzystania z zapasowego generatora prądu ukraińscy inżynierowie przywrócili główne zasilanie.
Szukali swastyk, ukradli żywność i kosztowności
Rosyjscy żołnierze zdewastowali nie tylko teren elektrowni, plądrowali też okoliczne wsie. Jedną z pokrzywdzonych jest 83-letnia Walentyna Borisowna, pracownica szwalni, która mieszka w pobliżu Czarnobyla. Rosjanie twierdzili, że szukają w jej domu "ukraińskich nacjonalistów". Nie znaleźli nikogo takiego, ale zabrali kobiecie żywność i kosztowności. - Powiedzieli mi, że poszli do jednego domu i znaleźli tam mnóstwo materiałów wydanych przez Prawy Sektor [nacjonalistyczną organizację - przyp.red.], swastyk i innych akcesoriów, ale prawdopodobnie była to wymówka do kradzieży” - powiedziała Borisowna w rozmowie z "The Wall Street Journal" .
Pięciuset rosyjskich żołnierzy na terenie elektrowni atomowej w Zaporożu
Rosjanie opuścili Czarnobyl w marcu, jednak teren elektrowni oddalonej o 30 kilometrów od granicy z Białorusią nie jest jedynym tego typu obiektem zagrożonym przez działania wojenne. Według władz Ukrainy około 500 rosyjskich żołnierzy przebywa na terenie elektrowni atomowej w Zaporożu z czołgami, bronią i materiałami wybuchowymi - arsenałem, który narusza podstawowe protokoły bezpieczeństwa obiektu nuklearnego.
Źródło: The Wall Street Journal
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock