W związku z paniką, jaka wybuchła w sobotę w strefie kibica w Turynie zorganizowanej z okazji finału Ligi Mistrzów rannych zostało trzech Polaków, wszyscy są już w domach - poinformował w niedzielę dyrektor biura rzecznika prasowego MSZ Jakub Wawrzyniak. Rannych jest 1527 osób - podała włoska policja.
Wcześniej na Twitterze resort spraw zagranicznych informował o dwóch poszkodowanych w Turynie polskich obywatelach, z których jeden miał opuścić szpital.
Trzech Polaków rannych
Jak poinformował w niedzielę wieczorem MSZ na Twitterze, polski konsulat w Mediolanie "zweryfikował otrzymane zgłoszenia: trzech Polaków zostało rannych w Turynie. Wszyscy opuścili szpital".
.@PLinMilano zweryfikował otrzymane zgłoszenia: trzech Polaków zostało rannych w #Turyn. Wszyscy opuścili szpital.
— MSZ RP (@MSZ_RP) June 4, 2017
W związku z wydarzeniami w Turynie działa telefon dyżurny w konsulacie generalnym Polski w Mediolanie: +39 335 568 5786.
Według informacji podanych przez włoską policję w wyniku paniki, jaka wybuchła w sobotę w strefie kibica, zorganizowanej z okazji finału Ligi Mistrzów na placu w Turynie we Włoszech, obrażenia odniosło 1527 osób. Ciężko ranne zostały trzy osoby, w tym dziecko.
Wielu spośród poszkodowanych już opuściło szpitale i punkty pogotowia ratunkowego.
"Psychoza zamachu terrorystycznego"
Jako przyczynę wydarzeń sobotnich wydarzeń na Piazza San Carlo lokalne władze wskazują atak paniki wśród tłumu i "psychozę zamachu terrorystycznego". W wydanym komunikacie podkreślono, że ludzie w pośpiechu zaczęli opuszczać plac, co doprowadziło do tego, że zaczęli tratować się nawzajem. Wiele osób zostało pokaleczonych leżącym na chodniku szkłem butelek.
Jej bezpośrednim powodem było, jak się przypuszcza, załamanie się części metalowej konstrukcji. Obecni na placu obawiali się, że doszło do wybuchu bomby.
Miejscowa prokuratura wszczęła śledztwo.
Kibice, którzy byli na placu, mówią, że panował tam całkowity chaos, nad którym długo nikt nie mógł zapanować. Opisy te potwierdzają publikowane przez włoskie media nagrania z chwili wybuchu paniki.
- To było ludzkie tsunami - tak świadkowie mówią o wybuchu paniki w Turynie.
Polski korespondent we Włoszech Marek Lehnert opowiadał o naradzie komitetu bezpieczeństwa, która została zorganizowana po wybuchu paniki podczas meczu. - Wojewoda oraz komendant policji właściwie pogratulowali sobie, że normy i kontrole antyterrorystyczne funkcjonowały na medal dodają, że kiedy wybucha panika to właściwie nikt nie jest w stanie jej opanować - mówił.
Do zdarzenia doszło w trakcie wspólnego oglądania transmisji z Cardiff, gdzie trwał mecz finału Ligi Mistrzów Real Madryt-Juventus Turyn. Na centralnym Piazza San Carlo zgromadziły się tysiące osób.
Burmistrz Turynu Chiara Appendino pisała wcześniej na Twitterze, że jest wstrząśnięta tym, co się stało.
Sono scossa per quanto successo in piazza San Carlo a #Torino e vicina alle persone coinvolte. Monitoriamo la situazione minuto per minuto
— Chiara Appendino (@c_appendino) June 3, 2017
Z kolei szef wydziału zdrowia w zarządzie miasta Antonio Saitta powiedział, że bardzo wielu rannych odniosło obrażenia z powodu leżącego wszędzie szkła.
- Tego łatwo można było uniknąć - stwierdził. Jego zdaniem winę ponoszą ci, którzy wpuścili ludzi na plac bez kontroli i pozwolili im na wniesienie szklanych butelek
Autor: TG,kb//now,sk / Źródło: PAP, TVN24