- 68-letniemu dziennikarzowi nie pozwolono wejść na pokład samolotu Turkish Airlines, gdy jego syn powiedział personelowi, że ojciec potrzebuje pomocy.
- Mark Mardell usłyszał od pracownicy lotniska: "Nie, on ma parkinsona, nie możecie go wpuścić na pokład: i "Spójrz na siebie, ręce ci się trzęsą".
- Mężczyzna złożył zażalenie, po którym otrzymał telefon od Turkish Airlines z propozycją pełnego zwrotu kosztów za utracony lot.
- Osoby z chorobą Parkinsona są "w pełni zdolne do radzenia sobie z tą chorobą i samodzielnego podróżowania" - podkreśla Caroline Rassell z organizacji Parkinson's UK.
Mark Mardell poinformował w mediach społecznościowych, że odmówiono mu wejścia na pokład samolotu ze Stambułu do Londynu. Powód? Brak zaświadczenia lekarskiego. 68-latek, u którego trzy lata temu zdiagnozowano chorobę Parkinsona, nadał walizkę, ale zanim zdążył przejść przez kontrolę bezpieczeństwa, usłyszał, że nie może lecieć.
"Początkowo myślałem, że chcą dowodu na chorobę Parkinsona, co samo w sobie było absurdalne. Ale nie - zaświadczenie musiało potwierdzać, że mogę bezpiecznie lecieć" - napisał dziennikarz i były prezenter BBC na Facebooku pod koniec października. Teraz sprawa ma ciąg dalszy.
"To uprzedzenia w przebraniu regulaminu"
Mardell, który przez 25 lat relacjonował i analizował najważniejsze wydarzenia na świecie, między innymi w BBC Radio 4, tak komentuje to, co go spotkało: "Powiedzmy sobie jasno: nie chodzi o papierkową robotę. To uprzedzenia w przebraniu regulaminu. To ignoranckie, obraźliwe i szczerze mówiąc średniowieczne podejście". W innej części wpisu dodał: "Choroba Parkinsona to najszybciej rozwijająca się choroba neurologiczna na świecie. Jeśli uważasz, że to oznacza, że nie powinniśmy mieć wstępu na pokład samolotu, masz problem - i nie jest on neurologiczny".
Dziennikarz na Wyspy wrócił dzień później samolotem innych linii. W rozmowie z BBC stwierdził, że Turkish Airlines są jedynymi liniami lotniczymi, które wymagają zaświadczenia lekarskiego od pasażerów z chorobą Parkinsona. Brytyjski organ regulacyjny Civil Aviation Authority (z ang. Urząd Lotnictwa Cywilnego) stwierdził, że polityka Turkish Airlines jest niezgodna z prawem brytyjskim. Urząd miał poruszyć tę kwestię w rozmowach z kierownictwem linii lotniczych - przekazał "The Sunday Times" pod koniec listopada.
Powiedziała: spójrz na siebie, ręce ci się trzęsą
Mardell w nowym wywiadzie dla gazety powiedział, że odmówiono mu wejścia na pokład, gdy jego syn powiedział personelowi, że w związku z chorobą Parkinsona potrzebuje pomocy przy wejściu do samolotu. - Jedna kobieta zachowywała się naprawdę okropnie. Powiedziała: "Nie, on ma parkinsona, nie możecie go wpuścić na pokład" - wspomniał 68-latek. - Powiedziała: "Spójrz na siebie, ręce ci się trzęsą". Moje ręce się nie trzęsą, to nie jest jeden z objawów w moim przypadku. Ale może drżały, bo byłem zestresowany i rozstrojony. To było podłe. Rzuciła: "To dla twojego dobra". I moje bagaże zostały zabrane - dodał dziennikarz.
- Czuję się upokorzony. To okropne uczucie, kiedy czujesz się tak bezbronny. Pięć razy prawie wybuchnąłem płaczem - podkreślił Mardell w rozmowie z "The Sunday Times". Dodał, że złożył zażalenie, po którym otrzymał telefon od Turkish Airlines z propozycją pełnego zwrotu kosztów za utracony lot.
Do sprawy odniosła się Caroline Rassell, stojąca na czele organizacji charytatywnej Parkinson's UK. Pod koniec listopada napisała do szefa Turkish Airlines, Bilala Eksiego list, w którym wskazała na "niedoinformowanie" przewoźnika. "Osoby z chorobą Parkinsona mogą doświadczać zaburzeń mowy lub ruchu. Są jednak w pełni zdolne do radzenia sobie z tą chorobą i samodzielnego podróżowania" - czytamy w korespondencji, którą cytuje "The Sunday Times".
Źródło: BBC, The Sunday Times
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock