Turcy potwierdzają atak chemiczny. "Próbki dostaną zachodnie wywiady"


Turecki minister sprawiedliwości Bekir Bozdag poinformował, że sekcje zwłok kilku Syryjczyków, którzy po wtorkowym ataku w prowincji Idlib trafili do Turcji i tam zmarli, potwierdzają użycie broni chemicznej. Brytyjski dziennik "Guardian" pisze, że ratownicy zebrali próbki ziemi z miejsca, gdzie doszło do ataku chemicznego i wysłali je do zachodnich agencji wywiadowczych. Te mają ustalić, jakiego konkretnie gazu bojowego użyto we wtorek w Chan Szajchun.

Do Turcji z Idlibu przetransportowano, według różnych źródeł, od 32 do 60 ofiar ataku, z których trzy następnie zmarły.

W środę wieczorem w szpitalu Adanie, na południu kraju, dokonano trzech autopsji. - W sekcji zwłok uczestniczyli przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW). Autopsje potwierdziły wykorzystanie broni chemicznej - oznajmił Bozdag.

Lekarze stwierdzili u ofiar wszystkie objawy ataku chemicznego: rozszerzone źrenice, drgawki, piana z jamy ustnej.

Minister już w środę twierdził, że są dowody na użycie broni chemicznej podczas wtorkowego ataku.

Niemal 90 ofiar ataku chemicznego

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w ataku chemicznym na miejscowość Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib zginęło 86 osób, w tym 30 dzieci.

Syryjska opozycja i wiele państw zachodnich a także Turcja winą za atak obarcza reżim prezydenta Baszara el-Asada. On jednak zaprzecza, jakoby użył "substancji chemicznej lub toksycznej" w Chan Szajchun.

Autor: pk\mtom/jb / Źródło: PAP, Guardian

Tagi:
Raporty: