100 tysięcy funkcjonariuszy policji, żołnierzy, członków gwardii narodowej i cywilnej agencji ochrony strzeże bezpieczeństwa kraju - ogłosił w sobotę rząd w Tunisie. To odpowiedź władz na apele kolejnych krajów, które namawiają swoich obywateli, by nie jeździli do Tunezji.
Rząd Tunezji poinformował w sobotę, że bezpieczeństwa w kraju przed kolejnymi atakami terrorystycznymi strzeże w sumie około 100 tysięcy funkcjonariuszy policji, żołnierzy, członków gwardii narodowej i cywilnej agencji ochrony.
Podwojono też do 3 tysięcy liczbę funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa oddelegowanych do ochrony plaż, hoteli i obiektów archeologicznych.
W skali 10-milionowej Tunezji oznacza to, że jeden taki funkcjonariusz będzie przypadał na 100 osób. Dla porównania, to średnio dwa razy więcej niż Polsce.
Ubolewają, choć rozumieją
Jednocześnie władze w Tunisie ubolewają z powodu stanowiska rządu Wielkiej Brytanii, który wezwał w tym tygodniu turystów do opuszczenia Tunezji w związku z obawami o ich bezpieczeństwo. Brytyjczycy stanowili większość ofiar zamachu terrorystycznego w nadmorskim kurorcie Susa, do którego doszło 26 czerwca. Tunezyjski rząd przyznał, że rozumie brytyjskie stanowisko, ale zapowiada, że będzie przekonywać Londyn do wycofania się z z apeli do turystów o opuszczenie Tunezji. Władze zapewniają, że uczyniono wszystko co możliwe, by zapewnić ochronę interesów brytyjskich i interesów innych państw.
Autor: ts//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl