28-letni mężczyzna wjechał w piątek w grupę studentów w Blagnac koło Tuluzy. Ranne zostały trzy osoby - dwie 23-letnie kobiety i 22-letni mężczyzna. Kierowca, notowany wcześniej za drobne wykroczenia, został zatrzymany.
Do zajścia doszło przed szkołą handlową, wszyscy ranni to Chińczycy. Media podają, że stan jednej bądź dwóch z tych osób jest ciężki, ale nie zagraża życiu. Przewieziono je do szpitala.
Według niepotwierdzonych doniesień kierowca ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym. Telewizja BFM informuje, że przebywał ostatnio na leczeniu psychiatrycznym. Brytyjski tabloid "Daily Mail" pisze na swoim portalu, że w chwili zatrzymania kierowca powiedział, iż słyszał głosy, które kazały mu kogoś zranić. Według tej gazety kierowca cierpi na "ostrą schizofrenię".
Źródła policyjne informują też, że miał problemy z narkotykami.
Policja: to nie atak
Regionalna gazeta "La Depeche" pisze, że policja nie traktuje tego, co się stało, jako ataku terrorystycznego. Nazwisko kierowcy nie figuruje na liście znanych ekstremistów.
We Francji doszło w ostatnich latach do wielu zamachów terrorystycznych, także z użyciem pojazdów.
Mer Tuluzy Jean-Luc Moudenc podkreślił na Twitterze, że jest wstrząśnięty agresją skierowaną przeciwko studentom w Blagnac. Zaoferował wsparcie poszkodowanym i ich rodzinom.
Autor: mtom,mm/adso / Źródło: PAP