Znany nowojorski deweloper i miliarder Donald Trump ogłosił, że nie będzie się ubiegał o urząd prezydenta USA. Uciął w ten sposób wszelkie spekulację i zakończył gorącą dyskusję, jaka toczyła się przez ostatnie tygodnie wokół jego osoby. W krótkim oświadczeniu powiedział, że "ta decyzja nie przyszła mu łatwo" i podkreślił, że "gdyby jednak zdecydował się kandydować, to mógłby wygrać".
Jego oczekiwana kandydatura była sensacją sezonu. Ostatnio jednak Trump zdecydowanie stracił początkowe poparcie Amerykanów.
"Mógłbym wygrać"
Trump w wydanym oświadczeniu tłumaczył że "nie jest gotowy do tego, by opuścić sektor prywatny, bo biznes jest jego pasją". I zapewnił: - Ta decyzja nie przyszła mi łatwo i nie bez żalu. Sądzę jednak, że gdybym się zdecydował, to mógłbym wygrać - mówił dalej miliarder.
Sugerował, że weźmie udział w wyborach
Trump sugerował od lutego, że weźmie udział w wyścigu do nominacji prezydenckiej. W marcu i kwietniu sondaże wykazywały, że ma wielkie szanse na nominację i cieszy się nawet niewiele mniejszym poparciem niż prezydent Barack Obama. Miliarder atakował wtedy prezydenta, domagając się udostępnienia przez niego opinii publicznej pełnego świadectwa urodzenia. Podobnie jak wielu działaczy prawicy sugerował, że Obama nie urodził się na Hawajach - jak mówi jego oficjalna biografia - tylko poza granicami USA.
Podważałoby to legalność jego prezydentury, gdyż według konstytucji amerykańskiej urząd ten mogą pełnić tylko osoby urodzone w USA. Pod koniec kwietnia Biały Dom przekazał jednak mediom oryginał pełnego świadectwa urodzenia prezydenta, a Obama sam złożył oświadczenie w tej sprawie.
Ostatnio notowania Trumpa spadały zdecydowanie i aż ponad 60 procent Amerykanów deklarowało, że ma o nim negatywną opinię.
Źródło: BBC News, PAP, TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: trump organization