Podobieństwa są uderzające: zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, mediach i prawie bankowym, choć - jak podkreślają Węgrzy - w Polsce wszystko dzieje się znacznie szybciej. Wielu twierdzi, że państwo zbudowane przez Wiktora Orbana nie jest już demokracją. Reporter TVN24 sprawdził, jak zmieniły się Węgry w ciągu 6 lat rządów Fideszu. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Fidesz przejął władzę na Węgrzech w 2010 roku po wielkim politycznym i gospodarczym kryzysie, jaki pozostawił po sobie socjalistyczny rząd. Partia Wiktora Orbana zdobyła 263 z 286 miejsc w węgierskim parlamencie, co oznaczało większość 2/3. Orban stanął na czele rządu, ciesząc się ponad 50-proc. poparciem.
Budowa nowych i nieliberalnych - jak sam podkreślał Orban - Węgier odbywała się przy fali manifestacji społecznego niezadowolenia.
Orban zmienia media
Jednym z pierwszych powodów ulicznych demonstracji była nowa ustawa medialna, która powołała wybieraną przez parlament Radę ds. Mediów. Ma ona prawo wymierzać mediom dotkliwe kary za "niewyważone politycznie" publikacje.
- Zrobili to, aby sterować mediami. Stworzyli tubę propagandową, publiczne media stały się środkiem ich przekazu - wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Peter Juhasz, współorganizator protestów przeciwko rządowi Orbana. Ustawa medialna - jak stwierdził - uszczupliła wolność mediów. - Po zmianie w Trybunale Konstytucyjnym i samej konstytucji powodów, by demonstrować, było więcej - dodał.
Nowa konstytucja dla Węgier
W rok od objęcia władzy, po 9 dniach debaty, bez konsultacji społecznych Fidesz uchwalił nową konstytucję.
- To prawda, że nie było wielkich konsultacji - przyznał jeden z wiceszefów Fideszu, Gergely Gulyas. - Sprawa dotyczyła tego, co może zrobić partia, która zdobyła 2/3 miejsc w parlamencie: czy może wykorzystać polityczne poparcie do zmiany konstytucji. Odpowiedzią Fideszu było: tak, można użyć tego poparcia do przeprowadzenia zmian.
Konstytucja Orbana zastąpiła tę z 1949 roku, znowelizowaną tylko w 1989 roku. Nowa konstytucja i jej późniejsze poprawki nie wszystkim się podobały. Ludzie ponownie w sprzeciwie wyszli na ulicę.
Prezes Forum Jedności Obywatelskiej Laszlo Csizmadia również brał udział w demonstracjach. Manifestował poparcie dla rządu Orbana i zmiany konstytucji. - Zmiany sprawiły, że liberałowie i socjaliści stracili wpływy, więc zaczęli prosić Unię Europejską o pomoc. Unia zaczęła atakować nową konstytucję, a Orban musiał jej bronić - wyjaśnił. Dodał, że zwolennicy rządu w 2012 roku zorganizowali manifestację, w której wzięło udział pół miliona ludzi.
Pod naciskiem Brukseli parlament wycofał się z jednej z poprawek, która zabraniała prowadzenia kampanii wyborczej w mediach komercyjnych.
"Trybunał Konstytucyjny to tylko fasada"
Nowa konstytucja to także nowa rola dla Trybunału Konstytucyjnego, którego uprawnienia zostały znacząco ograniczone. Zmiany w TK - jak przekonuje prawnik i były Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Majtenyi Laszlo - wynikały z tego, że TK był ważnym elementem trójpodziału władzy. Rząd, chcąc sięgnąć po więcej, musiał zmarginalizować ten organ.
Parlament wyłączył spod orzecznictwa TK m.in. ustawy okołobudżetowe i podatkowe. Razem z nową konstytucją anulowane zostały wszystkie orzeczenia sprzed 2012 roku.
Prezes węgierskiego Trybunału Barnabas Lenkovics nie krytykuje tych zmian. Twierdzi nawet, że sędziowie nie mogą mieć większej władzy niż wybierany w wyborach parlament, bo "to jest zagrożenie dla demokracji".
- Trybunał Konstytucyjny to tylko fasada niezbędna, by legitymizować władzę - uważa z kolei Balint Magyar, socjolog, opozycjonista w czasach komunizmu. Dodaje, że dzisiaj TK praktycznie nic nie znaczy.
W ciągu 6 lat rządów Fidesz wybrał 11 z 15 sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
W Polsce "jak u nas"
Marton Gulyas prowadzi politycznego wideobloga o Węgrzech, ale śledzi także wydarzenia w Polsce. W rozmowie z reporterem TVN24 powiedział, że "to szokujące", jak bardzo ostatnie decyzje polityczne Prawa i Sprawiedliwości przypominają to, co działo się na Węgrzech. - Jeszcze bardziej jest to przerażające, gdy porównasz tempo tych zmian - powiedział, wyjaśniając, że rząd Orbana w pół roku przeprowadził tylko jedną zmianę - w mediach. - Węgry stały się wielkim przykładem dla waszego rządu, ale wasz rząd jest jak wybitny uczeń, który stara się przerosnąć Orbana, wprowadzając zmiany w znacznie krótszym czasie niż on - wyjaśnił.
Prof. Majtenyi Laszlo nie pozostawia złudzeń wobec państwa Wiktora Orbana. - To nie jest demokracja. To jest coś innego. Wiele razy już mówiłem, że Orban jest niebezpieczny dla europejskich demokracji, bo może stać się przykładem dla liderów innych środkowoeuropejskich i zachodnich państw - powiedział.
Zdaniem dziennikarza Ferenca Laszlo, sam premier nie planował tak daleko idących zmian. - Orban po prostu obrał kierunek i uświadomił sobie, że z naprzeciwka nic nie nadjeżdża, więc wcisnął gaz do dechy i parł naprzód - wyjaśnił.
Pieniądze od rządu za posiadanie dzieci
Zwiększać popularność Fideszu ma aktywna polityka prorodzinna. Małżeństwa mogą podpisać umowę z rządem, w której zobowiązują się do posiadania dwójki dzieci w ciągu 8 lat. W zamian od razu tylko na kupno mieszkania lub domu otrzymają równowartość 36 tys. złotych. Druga opcja to równowartość ok. 140 tys. złotych za troje dzieci w ciągu 10 lat.
- Myślę, że to dobry pomysł. Chcemy z niego skorzystać - powiedział Wojciech Ząbek, Polak mieszkający w Budapeszcie, zaręczony z Węgierką.
Jednak finansowe wsparcie podlega zwrotowi w razie niewywiązania się z umowy.
Podatki lekiem na wszystko
Ale polityka socjalna kosztuje, a Węgry w 2010 roku były niemal bankrutem. Wyjściem okazały się podatki. Rząd podniósł VAT do 27 proc., ostatnio chciał opodatkować internet, ale wycofał się z tego pomysłu po ostrych protestach.
Zaraz po przejęciu władzy wprowadzono podatek bankowy, ale ostatnio rząd zapowiada jego regularne obniżanie. Choć budżet zyskał na nim w przeliczeniu ok. 30 mld złotych, to liczba udzielanych kredytów spadła o 30 proc. Oprócz tego wzrosły opłaty za prowadzenie konta, karty płatnicze, prowizje od wypłat z bankomatów.
Węgrzy znają także podatek od hipermarketów, ale na razie skończyło się na pomyśle, bo planowane zmiany ostro skrytykowała Komisja Europejska. Rząd zapowiada jednak, że nie wycofuje się z tego pomysłu.
Orban pragmatyk. Zbliżenie z Rosją
Gromy z Brukseli spadły na Budapeszt także za zbliżenie z Kremlem. W samym środku kryzysu na Ukrainie Wiktor Orban podpisał z Rosjanami umowę kredytową na budowę dwóch reaktorów w elektrowni atomowej w Paks. Zdaniem polonisty i wykładowcy uniwersyteckiego Gabora Gagziego, Orban zmienił podejście do Moskwy z "ideologii rezerwy do pragmatyzmu".
- Orban uważa siebie nie tylko za węgierskiego polityka, ale za gracza europejskiego, który może rozgrywać Unię Europejską i Putina - stwierdził dziennikarz Ferenc Laszlo. - To bardzo ryzykowna gra. Putin jest ryzykownym graczem.
Węgierska droga dla Polski?
Wiktor Orban ostatnio dużą popularność zdobył dzięki zdecydowanemu stanowisku wobec fali uchodźców z Bliskiego Wschodu. Kolejnym powodem popularności premiera jest brak politycznej alternatywy.
Rozdrobniona lewica nie stanowi żadnego zagrożenia dla Fideszu. W 2014 roku partia ponownie wygrała, zdobywając większość 2/3 w parlamencie. Tym razem wybory odbyły się zgodnie z nową ordynacją wyborczą: niemal o połowę zmniejszono liczbę miejsc w parlamencie i na nowo wytyczono okręgi wyborcze.
Pomiędzy politycznymi zmianami na Węgrzech i w Polsce nietrudno zauważyć szereg podobieństw. Bloger Marton Gulyas przestrzega: - Nie będzie negocjacji w jakiejkolwiek sprawie.(...) Oni będą podążali własną ścieżką, żeby zmienić wasze społeczeństwo tak bardzo, jak nasze zostało zmienione.
Rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs, pytany o to, czy Polska powinna podążać ścieżką Węgier, odpowiada: - Węgierski rząd nigdy nie doradza innym rządom w sprawie obierania kierunku. Wierzymy, że mieliśmy rację 5 lat temu.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24