Po wypadku spędził 84 godziny w głębinach. Wie, co przeżywają ludzie uwięzieni w łodzi podwodnej

Roger Mallinson został uratowany 50 lat temu po spędzeniu 84 godzin w zatopionej łodzi podwodnej. W związku z poszukiwaniami Titana media przypominają jego historię. 85-latek opisał, co przeżywają uwięzieni pod wodą ludzie. Opowiedział też o swoich "złych przeczuciach" dotyczących trwającej akcji poszukiwawczej na Atlantyku.

Roger Mallinson udzielił we wtorek wywiadu brytyjskiej stacji Sky News. Opowiedział o tym, co sam przeżył pod wodą oraz co myśli na temat poszukiwań Titana. W 1973 roku 35-letni wówczas Mallinson i młodszy o siedem lat, nieżyjący już Roger Chapman układali transatlantycki przewód telefoniczny ok. 250 kilometrów od wybrzeża Irlandii. Pracowali na łodzi podwodnej o nazwie Pisces III. W pewnym momencie właz do jej maszynowni został przypadkowo otwarty przez statek, do którego była przymocowana liną. Woda zaczęła wlewać się do środka, a po chwili lina pękła i łódź szybko opadła na dno. Jak mówił Sky News, po 26 sekundach uderzyli w dno. We wcześniejszych wywiadach wspominał, że wzięli poduszki i zwinęli się w kłębek, by zapobiec kontuzjom. - Udało nam się znaleźć kawałki białej szmatki. Włożyliśmy je do ust, żeby nie odgryźć sobie języka - tak moment wypadku wspomniał Mallinson w cytowanej teraz przez "New York Post" rozmowie z BBC z 2013 roku.

ZOBACZ TEŻ: Miliarder, odkrywca i rekordzista Guinnessa na pokładzie łodzi podwodnej zaginionej przy wraku Titanica

Co przeżywają uwięzieni w łodzi podwodnej

Dziennik wyjaśnia, że mężczyźni, za pomocą znajdującego się na pokładzie łodzi telefonu, dali znać, że przeżyli uderzenie. Aby zredukować zużycie tlenu, przestali rozmawiać i starali się leżeć nieruchomo. Powstrzymali się nawet od zjedzenia kanapki i wypicia puszki lemoniady, czyli ich jedynego pożywienia. - Właściwie nie rozmawialiśmy. Leżeliśmy i trzymaliśmy się za ręce, ściskając je, żeby dać temu drugiemu znać, że wszystko jest w porządku - opowiadał BBC 85-letni obecnie mężczyzna. Dodał, że czas mierzyli za pomocą minutnika do jajek, nastawionego na sygnalizowanie upływu 40-minutowych okresów.

"New York Post" tłumaczy, że podczas akcji ratunkowej służby napotkały szereg problemów, m.in. awarii technicznych. Dopiero trzy dni po zdarzeniu statek ratunkowy był w stanie przymocować do zatopionej łodzi specjalnie zaprojektowany hak i linę holowniczą i wyciągnąć ją na powierzchnię. Na dnie oceanu mężczyźni spędzili 84 godziny. Akcja uznawana jest do dziś za rekordową - nigdy później nie przeprowadzono udanej akcji ratunkowej na większej głębokości.

Łódź podwodna uratowana po 84 godzinach na dnie oceanu (1973)
Łódź podwodna uratowana po 84 godzinach na dnie oceanu (1973)
Źródło: PA Images via Getty Images

- Zanim zeszliśmy pod wodę, zabrałem ze sobą dodatkową butlę z tlenem. Gdybym jej nie wziął, nie byłoby mnie tutaj - powiedział Mallinson we wtorkowej rozmowie ze Sky News. - Kiedy zaczynaliśmy nurkowanie, mieliśmy 72 godziny podtrzymywania życia, więc w międzyczasie udało nam się zaoszczędzić tlenu na kolejne 12,5 godziny. Kiedy zajrzeliśmy do butli, zostało nam tlenu na 12 minut - wspominał z kolei w wywiadzie z 2013 roku.

Zapytany przez dziennikarza Sky News, czy w pewnym momencie zaczął myśleć, że nie przeżyje, Mallinson potwierdził. - 84 godziny to bardzo dużo czasu. Nie mieliśmy wystarczająco dużo jedzenia, tlenu ani prądu. Ale dbaliśmy o siebie nawzajem i przede wszystkim to uratowało nam życie - podkreślił mężczyzna.

ZOBACZ TEŻ: Dryfują na powierzchni, zamarzają w ciemności czy utknęli na dnie? Jest kilka scenariuszy

Roger Mallinson o poszukiwaniach Titana

85-latek w 1973 roku został uratowany po tym, jak spędził 84 godziny w łodzi podwodnej znajdującej się na głębokości niemal pół kilometra. Titan eksplorował okolicę wraku Titanica, który leży na głębokości niemal 4 kilometrów. Mallinson wyjaśnił w rozmowie ze stacją, że uważa za "złowieszczy znak" to, iż z poszukiwaną łodzią nie ma żadnego kontaktu. - To straszne. Nie rozumiem, dlaczego nie wysłali żadnego sygnału. Mam okropne przeczucie, że coś jest nie w porządku. Myślałem, że młotek znajdujący się na kadłubie będzie dobrym nadajnikiem, a wysyłane z niego sygnały dotrą do ekip ratunkowych - mówił Mallinson we wtorek, gdy nie było jeszcze informacji o żadnych sygnałach.

Na szczęście się pojawiły. W środę rano czasu polskiego amerykańska straż przybrzeżna podała, że kanadyjski samolot wykrył podwodne odgłosy w obszarze poszukiwań. Kilka godzin wcześniej CNN, powołując się na wewnętrzną amerykańską notatkę rządową dotyczącą poszukiwań, informowało, że uderzenia były słyszalne kilka razy. BBC przypuszcza z kolei, że sygnały może nadawać znajdujący się na pokładzie łodzi francuski nurek Paul-Henry Nargeolet, mający ogromne doświadczenie w marynarce wojennej.

ZOBACZ TEŻ: Zabrał turystów do wraku Titanica. Kim jest Stockton Rush, założyciel OceanGate, sam uwięziony na pokładzie Titana

Titanic. Poszukiwania łodzi podwodnej

Należąca do firmy OceanGate łódź podwodna Titan wyruszyła w niedzielę z St. John's z pięcioma osobami na pokładzie, by odwiedzić wrak Titanica, znajdujący się niemal 600 km od wybrzeża Kanady. Jednak po niecałych dwóch godzinach od zanurzenia z łodzią urwał się kontakt i nie wynurzyła się ona o planowanej porze.

Według szacunków amerykańskiej Straży Wybrzeża (USCG), jeśli łódź nie uległa zniszczeniu, to pasażerowie mieli w środę, około godz. 6 rano w Polsce, zapas powietrza na jeszcze około 30 godzin.

ZOBACZ TEŻ: "To jest Titanic, jakiego nikt nigdy wcześniej nie widział"

Czytaj także: