Brytyjskie media krytycznie oceniły udział premier Theresy May w szczycie Rady Europejskiej, skupiając się w pierwszych reakcjach na brak istotnego postępu w sprawie Irlandii Północnej, który pozwoliłby jej na uzyskanie niezbędnej większości w Izbie Gmin.
Dziennik gospodarczy "Financial Times" poinformował na swojej stronie internetowej o "szczerej konfrontacji" z unijnymi przywódcami. Szefowa rządu miała w pewnym momencie zagrozić przyspieszeniem przełożonego na styczeń głosowania nad projektem umowy o wyjściu ze Wspólnoty, spodziewając się potężnej porażki w Izbie Gmin.
May chciała w ten sposób udowodnić europejskim politykom, że potrzebuje z ich strony znaczących ustępstw.
Brak wyraźnych ustępstw ze strony Wspólnoty
"Jej komentarze sprowadzały się do groźby, że pozwoli posłom na odrzucenie umowy jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia" - ocenił "FT".
Gazeta zaznaczyła, że pomimo braku wyraźnych ustępstw ze strony Wspólnoty, "unijni liderzy (...) byli jednak zdeterminowani, aby May nie opuszczała Brukseli upokorzona i zmuszona do przyspieszenia głosowania, które z pewnością by przegrała".
Centrowy "The Times" podkreślił z kolei, że decyzja europejskich przywódców o odejściu od uzgodnionego przed szczytem projektu konkluzji, który zawierał mocniejsze gwarancje odpowiadające oczekiwaniom Londynu, była "niedotrzymaniem danego słowa" z ich strony i może być źródłem dodatkowych kłopotów politycznych dla brytyjskiej premier.
Cytowane przez dziennik unijne źródła tłumaczyły, że taki ruch "miał wysłać sygnał do brytyjskich posłów, że UE nie pozwoli na to, aby być zmuszona do działania wbrew swoim interesom w celu uzyskania zgody parlamentu".
Jak zaznaczono, szczególnymi przeciwnikami oczekiwanego przez Londyn zapisu o otwartości na dalsze dyskusje na temat Irlandii Północnej były m.in. Holandia, Dania, Francja i Belgia.
"Źle oceniła nastrój wśród pozostałych liderów"
Konserwatywny "Telegraph" zwrócił z kolei uwagę, że "w oczach Unii Europejskiej, May chce od nich rozwiązań, które nie rozwiążą jej problemów w kraju".
"Nie po raz pierwszy w procesie brexitu, May fundamentalnie źle oceniła nastrój wśród pozostałych liderów, przyjeżdżając do Brukseli, aby prosić o polityczne i prawne gwarancje, że irlandzki backstop byłby tylko tymczasowy" - podkreślił dziennik, dodając, że Downing Street liczyło na ustępstwa ze strony UE "w ramach wczesnego prezentu na święta".
"Jaki jest problem z takim podejściem? 27 pozostałych przywódców UE po prostu nie wierzy, że to zadziała. Unikając wtorkowego głosowania, May podważyła ich zaufanie do poprzednich zapewnień i stworzyła polityczną pustkę, w której Unia Europejska usztywniła swoje stanowisko, nie spiesząc się z przyjściem jej na pomoc" - napisał "Telegraph".
Gazeta zastrzegła, że "obawy unijnych liderów i generalny poziom irytacji (z powodu brexitu - PAP) rosną", bo "ich gospodarki też są narażone na ryzyka związane z ewentualnym bezumownym wyjściem z Unii Europejskiej, a taktyka May na opóźnianie procesu tylko je powiększa".
"Jeśli projekt porozumienia upadnie w styczniu lub lutym to wygibasy May mające uratować jej stanowisko będą odpowiedzialne za zmarnowanie cennego czasu na znalezienie wyjścia z tej sytuacji" - podkreślił "Telegraph".
"Mało co idzie zgodnie z planem"
Liberalny "The Guardian" zaznaczył jednak, że "wciąż jeszcze istnieje wąska i burzliwa ścieżka prowadząca do sukcesu negocjacji", skupiając się na zapowiedziach, że obie strony będą próbowały znaleźć nowe zapisy, które uspokoiłyby obawy części krytyków May.
"Być może kilka dni w domu i wysłuchanie opinii przyjaciół oraz wyborców podrażnionych nieudolnością polityków w realizacji decyzji podjętej w referendum w 2016 roku przekona innych, że wypracowana przez May umowa byłaby lepsza niż całkowity brak brexitu" - napisał "The Guardian".
Jak jednak oceniło pismo, w razie dwóch porażek w parlamencie, proponowane przez szefową rządu porozumienie musiałoby zostać odrzucone, a wtedy rząd "miałby do dyspozycji jedynie radykalne opcje": ponowne referendum lub przedterminowe wybory parlamentarne.
"Jak na razie, mało co idzie zgodnie z planem. To będą prawdopodobnie niespokojne święta Bożego Narodzenia na Downing Street" - podkreślił dziennik.
W środę wieczorem, przed wyjazdem do Brukseli, May obroniła się przed udzieleniem jej wotum nieufności jako przewodniczącej Partii Konserwatywnej. Sojusznicy szefowej rządu zgromadzili 200 głosów, podczas gdy 117 posłów poparło wniosek o jej rezygnację.
Wynik głosowania był jednak gorszy od spodziewanego, gdyż posłuszeństwo wypowiedziało May aż 37 proc. posłów jej ugrupowania, co zapowiada brak rozwiązania fundamentalnego problemu szefowej rządu: parlamentarnej arytmetyki, która wskazuje na to, że jej rząd nie jest w stanie uzyskać większości głosów w Izbie Gmin dla proponowanej treści umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Zdaniem ekspertów szefowa mniejszościowego rządu praktycznie nie ma szans na zwycięstwo, gdyż sprzeciw zapowiedziały nie tylko wszystkie partie opozycyjne, ale także ponad 100 deputowanych jej własnej rządzącej Partii Konserwatywnej oraz dziesięciu posłów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), którzy wspierali dotychczas gabinet May.
Wielka Brytania powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku.
Autor: asty//plw / Źródło: PAP