Zamachowiec z Paryża Salah Abdeslam 13 listopada 2015 roku miał wysadzić się na francuskim stadionie narodowym, ale się rozmyślił - oświadczył w sobotę prokurator Francois Molins. Bojownik związany z tzw. Państwem Islamskim został już przewieziony do więzienia w Brugii.
Abdeslamowi przedstawiono zarzut udziału w zabójstwie na tle terrorystycznym. Wcześniej został przesłuchany.
- Dzisiaj w czasie przesłuchania Salah Abdeslam oświadczył, że, cytuję: "chciał wysadzić się na Stade de France, ale wycofał się" - oświadczył prokurator.
Molins powiedział, że formalności związane z ekstradycją terrorysty do Francji mogą zająć maksymalnie 3 miesiące, bo 26-latek oświadczył, że nie wyraża na nią zgody.
Zdaniem belgijskiej prokuratury, Abdeslam odegrał "główną rolę" w planowaniu i logistyce zamachów bombowych i strzelanin, w których zginęło 130 osób. W lipcu, wrześniu, październiku i listopadzie Abdeslam odbył wiele podróży po Europie, m.in. przywiózł do Europy Zachodniej odpowiedzialnych za zamachy. Miał także kupić detonatory i wodę utlenioną potrzebne do budowy ładunków wybuchowych.
Co Abdeslam robił w XVIII dzielnicy?
Molins oświadczył jednak, że zeznania mężczyzny trzeba traktować z ostrożnością, bo na wiele pytań nie udzielił odpowiedzi. Nie chciał mówić m.in., co robił 13 listopada o godz. 22 w XVIII dzielnicy w Paryżu. - Będzie także musiał wyjaśnić powody, dla których zdecydował się porzucić swój pas samobójcy - oświadczył prokurator. Tzw. Państwo Islamskie, które przyznało się do przeprowadzenia serii zamachów 13 listopada, w oświadczeniu wydanym krótko po serii ataków podało wszystkie miejsca, gdzie zaatakowali bojownicy. Była tam także mowa o zamachu w XVIII dzielnicy, jednak nie doszło tam do żadnego ataku.
Paryskie zamachy w dużej mierze zostały przygotowane w Brukseli przez mieszkających tam Francuzów arabskiego pochodzenia. Część z nich zginęła samobójczą śmiercią podczas ich przeprowadzenia, tak jak brat Saleha, Brahim, który został pochowany w czwartek na jednym z brukselskich cmentarzy.
Autor: pk//rzw / Źródło: Reuters