Ustanowiony tydzień temu kolejny ostateczny termin zawarcia porozumienia z Iranem ws. jego programu atomowego minął, a porozumienia nie widać. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini ogłosiła, że rozmowy będą trwać mimo to. Biały Dom przyznawał wcześniej, że negocjacje mogą się opóźnić, a Barack Obama ma coraz mniej czasu, by osiągnąć sukces.
Pierwotnie koniec rozmów wyznaczono na 30 czerwca, ale wówczas wszystkie strony rozmów, zarówno Iran jak i Grupa 5+1 (USA, Wielka Brytania, Rosja, Chiny, Francja i Niemcy) zgodnie uznały, że potrzebują więcej czasu i przedłużyły rozmowy do 7 lipca. I ten termin nie został dotrzymany.
USA: rozmowy do piątku
- Będziemy kontynuować negocjacje przez następnych kilka dni - oświadczyła Mogherini. - Interpretujemy ostateczny termin w sposób elastyczny, co oznacza, że wykorzystujemy czas, dni, żeby sfinalizować porozumienie. Dodała, że do rozwiązania nadal jest kilka poważnych problemów.
Mogherini podkreśliła, że jeszcze niejednokrotnie będziemy obserwować wyjazd i ponowny przyjazd szefów MSZ do Wiednia.
Rzeczniczka amerykańskiej delegacji Marie Harf oświadczyła, że rozmowy zostaną przedłużone do piątku. - Dokonaliśmy znaczących postępów w każdym obszarze, ale praca ma ściśle techniczny charakter i jest wysoką stawką dla wszystkich zaangażowanych krajów - oświadczyła.
Z kolei minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow wyjaśnił, że spornych pozostaje około ośmiu spraw.
"Poważne rozbieżności"
Irańskie źródła oznajmiły państwowej agencji IRNA już w poniedziałek wieczorem, że spotkanie szefów dyplomacji mocarstw i Iranu "pokazało, że nadal istnieją poważne rozbieżności" w ich stanowiskach. Niemniej, podała IRNA, obie strony chcą rozwiązać je rozwiązać.
Czy uda się to zrobić do końca wtorku? Raczej wątpliwe. Rzecznik Białego Domu Josh Earnest, pytany w poniedziałek wieczorem, czy jest możliwy kolejny "poślizg" w negocjacjach, odpowiedział, że jest to "z pewnością możliwe". Niemiecki dyplomata cytowany przez agencję Reutera nie wykluczył zaś, że negocjacje w ogóle mogą zakończyć się porażką.
Terminy gonią Obamę
Mocarstwa obawiają się, że program nuklearny rozwijany przez Iran służy, wbrew deklaracjom Teheranu, także celom wojskowym. Spory wokół programu doprowadziły do nałożenia międzynarodowych sankcji na Iran. Trwałe porozumienie, do którego mają doprowadzić obecne negocjacje, ma zagwarantować, że irański program będzie miał cywilny charakter. W zamian zniesione zostaną szkodliwe dla gospodarki tego kraju międzynarodowe sankcje.
Baracka Obamę, najważniejszego obok Iranu gracza w tej rozgrywek, gonią jednak terminy. Prezydent USA ma bowiem czas do 9 lipca, by przedstawić Kongresowi ewentualne porozumienie. Wtedy kongresmeni i senatorowie będą mieli 30 dni na jego "przejrzenie", a później przyjęcie lub odrzucenie (Obama zapowiada weto w tym ostatnim przypadku, a biorąc pod uwagę układ sił demokratów i republikanów w Kongresie, trudno będzie je odrzucić). W przypadku, gdy Obama przedstawi Kongresowi porozumienie po 9 lipca, parlamentarzyści będą mieli aż 60 dni na decyzję, co znacząco opóźni ewentualne jego wprowadzenie w życie, jeśli w ogóle go nie wykolei.
Autor: pk/mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: EPA