Amerykanka Genene Jones, nazywana "morderczą pielęgniarką" lub "aniołem śmierci", przyznała się do zabójstwa niemowlęcia w 1981 roku. 69-latka została skazana na dożywocie. Może mieć na sumieniu śmierć kilkudziesięciorga dzieci.
Prawie cztery dekady po śmierci synka Connie Weeks doczekała się w czwartek sprawiedliwości, o którą walczyła wiele lat. - Powinnaś odsiedzieć rok za każdy rok życia zabrany dzieciom, które zamordowałaś - tymi słowami Weeks zwróciła się w sądzie do Genene Jones. Trzymała zdjęcie chłopca, do którego zamordowania przyznała się oskarżona. - Życzę ci długiego i nędznego życia za kratkami - dodała Weeks. Ona i rodziny pozostałych ofiar "morderczej pielęgniarki" obawiały się, że ten dzień nigdy nie nadejdzie.
Powinnaś odsiedzieć rok za każdy rok życia zabrany dzieciom, które zamordowałaś
"Mordercza pielęgniarka"
69-letnia dziś Genene Jones w latach 1981-1982 zamordowała co najmniej kilkoro dzieci, gdy pracowała jako pielęgniarka w różnych szpitalach na terenie San Antonio w Teksasie. Wstrzykiwała swoim ofiarom niebezpieczne substancje, w tym chlorek suksametoniowy - bardzo silny związek chemiczny, który powoduje wiotczenie mięśni i uniemożliwia oddychanie.
Amerykanka może jednak mieć na sumieniu łącznie śmierć nawet kilkudziesięciorga dzieci. Dokładna liczba jej ofiar prawdopodobnie nigdy nie będzie znana, gdyż niektóre szpitale zniszczyły karty zdrowia zmarłych pacjentów, zanim morderczyni została ujęta.
Czwartkowy wyrok nie jest pierwszym, jaki usłyszała Jones. W 1985 roku została skazana za zabójstwo 15-miesięcznego chłopca na 99 lat więzienia z możliwością wyjścia na wolność najwcześniej w 2017 roku. Także w 1985 roku usłyszała kolejny wyrok - 60 lat więzienia za próbę zabójstwa innego dziecka.
Jones miała prawo ubiegać się o zwolnienie warunkowe co dwa lata. Sąd wielokrotnie odrzucał jej prośby. Jednak - jak pisze "San Antonio Express News" - zgodnie z teksańskim prawem, mającym na celu zapobieganie przeludnieniu więzień, kobieta miała zostać wypuszczona na wolność w marcu 2018 roku, po odbyciu jednej trzeciej kary. By do tego nie dopuścić, 25 maja 2017 roku prokuratura oskarżyła ją o zabójstwo 11-miesięcznego chłopca. Nico LaHood, prokurator hrabstwa Bexar zapowiedział wówczas, że mogą zostać wniesione kolejne oskarżenia w związku ze śmiercią pozostałych dzieci. Ostatecznie Jones usłyszała kolejnych pięć zarzutów o zamordowanie dzieci, z których najmłodsze miało trzy miesiące, najstarsze dwa lata. W kwietniu 2018 roku sędzia z San Antonio odrzucił jej wniosek o oddalenie oskarżeń.
Wyrok: dożywocie
Proces Genene Jones miał zacząć się w lutym. Sprawa przybrała jednak inny obrót. W czwartek, 16 stycznia 69-latka przyznała się do zabójstwa 11-miesięcznego synka Connie Weeks. Chłopiec, który trafił do szpitala w wyniku zatrucia dymem podczas pożaru domu, dostał się pod "opiekę" pielęgniarki. Zmarł 12 grudnia 1981 roku z powodu przedawkowania fenytoiny - leku o działaniu przeciwdrgawkowym i przeciwarytmicznym, stosowanym przy padaczce.
W ramach zawartej ugody Genene Jones została skazana na dożywocie za zabójstwo tego chłopca, a pozostałe cztery oskarżenia zostały oddalone.
"Nigdy ci nie wybaczę"
Bliscy zamordowanych dzieci - także tych, w których sprawie zarzuty zostały oddalone - otrzymali w sądzie możliwość zabrania głosu.
- Czekałam 38 lat mojego życia, by powiedzieć ci, że nigdy ci nie wybaczę - mówiła przez łzy Rosemary Vega Cantu, zwracając się do obecnej na sali Jones. Opowiedziała, że jej córeczka dochodziła do siebie po operacji, gdy Jones zrobiła jej śmiertelny zastrzyk. Dziewczynka zmarła po otrzymaniu niezidentyfikowanej substancji. Miała dwa lata. - Zaufałam ci, oddając ci moją córkę pod opiekę. A ty mi powiedziałaś: będzie dobrze, Rosemary - wspominała kobieta. - Moja mała nigdy nie miała szansy pójść do szkoły, wziąć ślub, dać mi wnuki - wyliczała.
Juanita Villarreal, matka jednego z dzieci, nie mogła pojawić się w sądzie. Zmarła w wieku 64 lat niedługo przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem. Na sali rozpraw była obecna jej córka Melissa Luna - młodsza siostra chłopca, który prawdopodobnie padł ofiarą "anioła śmierci". - Mogę wyjść stąd dzisiaj z uśmiechem na twarzy, ponieważ mimo iż mój brat leży w "pudle", wiem, że ty także w nim wydasz swój ostatni żałosny oddech. I nigdy nie będziesz mogła już skrzywdzić żadnego innego dziecka - oświadczyła Luna.
Źródło: Enex, San Antonio Express News
Źródło zdjęcia głównego: San Antonio Express-News/Zuma Press/Forum