Egipcjanie obchodzą pierwszą rocznicę wybuchu osiemnastodniowej rewolty, w wyniku której obalony został prezydent Hosni Mubarak. Organizacje prodemokratyczne organizują protesty, żądając m.in. przyspieszenia wyborów prezydenckich. Jeszcze we wtorek szef rządzącej Egiptem Najwyższej Rady Wojskowej Mohammed Husejn Tantawi zapowiedział częściowe zniesienie obowiązującego od 31 lat stanu wyjątkowego.
Organizatorzy demonstracji chcą wywrzeć presję na wojskowych, by dotrzymali słowa i przekazali władzę najpóźniej 1 lipca. Protesty mają też na celu wzmocnienie politycznej roli parlamentu przed transferem władzy oraz uniemożliwienie wojskowym zagwarantowania sobie w konstytucji kontroli nad parlamentem lub prezydentem. Na placu Tahrir, jak donosi Reuters, zebrały się już tysiące ludzi.
Razem, ale po przeciwnych stronach
Po przeciwnych stronach skweru zgromadzili się liberalni, umiarkowani działacze oraz islamiści. To symboliczne ukazanie podziałów, jakie zarysowały się w egipskim społeczeństwie od czasu protestów - zauważa agencja AP.
Bractwo Muzułmańskie jest oskarżane o to, że milcząco przyzwala na przedłużającą się władzę wojskowych, więcej uwagi poświęcając zdobywaniu politycznej władzy niż walce o ideały rewolucji. Ugrupowanie zyskało blisko połowę miejsc w niedawnych wyborach parlamentarnych, co dało mu pozycję wiodącej siły politycznej w kraju. Jego zwolennicy w większości dystansowali się od protestów w ostatnich miesiącach, argumentując, że należy skupić się na wyborach, a nie ulicznych manifestacjach.
Nie przyszedłem tu, by świętować (...). Rada Wojskowa składa się z przedstawicieli reżimu Mubaraka. Odniesiemy zwycięstwo dopiero wtedy, gdy odsuniemy (generałów) od władzy. jeden w protestujących na placu Tahrir
Z kolei zdaniem umiarkowanych i lewicujących działaczy obecne władze nie rozliczyły się z dawnym reżimem, a rewolucję należy kontynuować dopóty, dopóki z życia publicznego i politycznego nie znikną pozostałości po rządach Mubaraka. - Nie przyszedłem tu, by świętować (...). Rada Wojskowa składa się z przedstawicieli reżimu Mubaraka. Odniesiemy zwycięstwo dopiero wtedy, gdy odsuniemy (generałów) od władzy - powiedział 35-letni Attija.
"Tantawi, chodź, zabij więcej rewolucjonistów"
Ochotnicy z fundamentalistycznego ugrupowania Bractwo Muzułmańskie sprawdzali dokumenty potwierdzające tożsamość i przeszukiwali osoby przychodzące na plac. Inni zgromadzili się wokół wzniesionego w nocy podium, śpiewając religijne pieśni i wznosząc okrzyki "Allahu akbar" (Bóg jest wielki).
Liberalni działacze po drugiej stronie skweru skandowali "Precz z rządami wojskowych", żądając kary śmierci dla marszałka Mohammeda Husejna Tantawiego. Tantawi stoi na czele Najwyższej Rady Wojskowej, która objęła rządy po odsunięciu Mubaraka od władzy.
Tantawi, chodź, zabij więcej rewolucjonistów. okrzyki wznoszone na placu Tahrir
"Tantawi, chodź, zabij więcej rewolucjonistów" - krzyczeli. To aluzja do tłumionych przez armię protestów przeciwko przedłużającej się władzy wojskowych, które odbywały się w Egipcie od października i pociągnęły za sobą ok. 80 ofiar śmiertelnych.
Na placu nie pojawiła się policja ani wojsko.
Będzie też "na wesoło"?
Środa jest dniem wolnym od pracy. Władze zapowiedziały huczne obchody, w tym pokazy fajerwerków i pochody. Państwowe obchody zostały odrzucone przez Ruch 6 Kwietnia, prodemokratyczną organizację zrzeszającą młodych ludzi, która odegrała znaczącą rolę w organizowaniu zeszłorocznych demonstracji, a także ok. 55 innych ruchów i ugrupowań. Utrzymują one, że wojskowi chcą wykorzystać pierwszą rocznicę dla własnych celów politycznych.
Udana rewolucja
Spośród wszystkich wydarzeń w państwach arabskich na początku 2011 roku, najważniejsze miały miejsce w Egipcie. Ten najludniejszy kraj arabski, od 30 lat był rządzony przez prezydenta Hosniego Mubaraka.
Dyktator od przejęcia władzy po zamachu na swojego poprzednika Anwara Sadata w 1981 roku, trzymał Egipt w żelaznym uścisku mając oparcie w silnej armii.
25 stycznia ludzie wyszli na ulice, domagając się reform. Po 18 dniach Mubarak ustąpił. Jego proces rozpoczął się 3 sierpnia.
W protestach, zainspirowanych obaleniem prezydenta Tunezji Zina el-Abidina Ben Alego, według oficjalnych danych zginęło 846 osób.
Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl