Generał Min Aung Hlaing, który obalił demokratyczny rząd w Mjanmie, napisał list do premiera Tajlandii, generała Prayuth Chan-ocha, który dokonał przewrotu wojskowego w swoim kraju sześć lat wcześniej.
Jak podaje agencja Reutera, generał Min Aung Hlaing, który 1 lutego stanął na czele birmańskiego zamachu stanu, miał zwrócić się w liście o pomoc do lidera sąsiedniej Tajlandii generała Prayuth Chan-ocha, który sam obalił rząd w 2014 roku. Wojskowi w obu krajach od lat prowadzą bliski dialog.
- Popieramy proces demokratyczny w Birmie, ale najważniejsze jest dziś utrzymanie dobrych relacji, które mają wpływ na ludzi, gospodarkę i handel graniczny – powiedział w środę reporterom w Bangkoku premier Prayuth Chan-ocha, komentując list od przywódcy birmańskiego puczu. Jak dodał, reszta zależy od generała Min Aung Hlainga.
Zamachy stanu
Birmańska armia, znana jako Tatmadaw, przejęła władzę na dzień przed planowanym zaprzysiężeniem członków nowego parlamentu i aresztowała przywódców Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), w tym cywilną liderkę kraju, noblistkę Aung San Suu Kyi. Uzasadniła to rzekomymi nieprawidłowościami podczas listopadowych wyborów, które NLD zdecydowanie wygrała. Poprzednio wojsko rządziło Birmą do 2011 roku.
Generał Prayuth Chan-ocha stanął na czele przewrotu w Tajlandii w 2014 roku i rządził przez pięć lat jako przywódca junty, zanim w 2019 roku – po częściowo wolnych wyborach - został cywilnym premierem. Zdaniem opozycji zasady, na których odbyło się głosowanie gwarantowały, że generałowie utrzymają ster rządów. Od czasu obalenia monarchii absolutnej w 1932 roku i wprowadzenia formalnie demokratycznego ustroju, tajska armia przeprowadziła kilkanaście udanych zamachów stanu.
Protesty, zapoczątkowane przez studentów
Od połowy lipca w Tajlandii trwają największe od dziesięcioleci protesty antyrządowe, zapoczątkowane przez organizacje studenckie. Ich uczestnicy żądają ustąpienia rządu, zmian w napisanej przez wojskowych konstytucji oraz reform politycznych, w tym reformy monarchii.
Podczas ostatniego prodemokratycznego wiecu, który w środę wieczorem zakończył się w Bangkoku, protestujący wyrażali solidarność z Birmańczykami. Niektórzy mieli ze sobą birmańskie chorągiewki i portrety Aung San Suu Kyi. Podobnie jak demonstranci w sąsiednim kraju – podczas demonstracji użyli garnków, patelni i kijów do zrobienia hałasu, co tradycyjnie służy odstraszeniu złych duchów.
Źródło: PAP