W wyniku ataku na punkt kontroli bezpieczeństwa w prowincji Yala na południu Tajlandii zginęło co najmniej 15 osób - przekazały w środę miejscowe służby. W południowych prowincjach kraju od lat trwa separatystyczna rebelia. Rzecznik regionalnych służb bezpieczeństwa powiedział, że "najprawdopodobniej stoją za tym separatyści".
Wśród zabitych jest policjant i ochotnicy obrony cywilnej. Służby bezpieczeństwa twierdzą, że atak, do którego doszło we wtorek wieczorem, najprawdopodobniej przeprowadzili separatyści. Napastnicy użyli broni palnej oraz ładunków wybuchowych. Rozsypali także gwoździe na drogach, by opóźnić przyjazd organów ścigania.
- Najprawdopodobniej stoją za tym separatyści. To jeden z największych ataków w ostatnim czasie - powiedział agencji Reutera rzecznik regionalnych służb bezpieczeństwa Pramote Prom-in.
Portal internetowy dziennika "Bangkok Post" poinformował, powołując się na źródła we władzach, że atak przeprowadziło co najmniej 10 osób. Sprawcy ukradli broń, którą miały przy sobie ofiary. Skradziono między innymi karabin M16.
"Napastnicy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności" - napisał na Twitterze premier i minister obrony Tajlandii Prayuth Chan-Ocha. Na razie nikt nie przyznał się do przeprowadzenia ataku.
Władze podejrzewają separatystów
Yala, obok Narathiwat i Pattani, jest jedną z trzech południowych prowincji, gdzie większość mieszkańców wyznaje islam. Zbrojne ugrupowania muzułmańskie dążą do oderwania tych terenów od reszty kraju. Często dochodzi tam do ataków z użyciem bomb czy broni lekkiej, pomimo obowiązującego stanu nadzwyczajnego i rozmieszczenia 40 tysięcy funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.
Islamscy rebelianci z południa nie należą do globalnego ruchu dżihadu, lecz buntują się przeciwko dyskryminacji Malajów oraz muzułmanów w zamieszkanej głównie przez buddystów Tajlandii. Domagają się utworzenia państwa islamskiego, w którego skład wchodziłyby wspomniane trzy prowincje. Przed aneksją południa przez Tajlandię przed około 100 laty region ten był autonomicznym sułtanatem.
Od nasilenia konfliktu w 2004 roku ponad 6,9 tysiąca ludzi straciło życie, a około 13 tysięcy zostało rannych - wynika z danych niezależnej organizacji Deep South Watch.
Autor: ft//now / Źródło: PAP