Zachodnia prasa donosi o problemach zdrowotnych Andreasa Lubitza i pyta, dlaczego Germanwings nic o tym nie wiedziały? To efekt obowiązującego w Niemczech prawa, bardzo restrykcyjnych zapisów dotyczących ochrony prywatności - pisze "Time".
Niemieckie prawo dotyczące ochrony prywatności jest jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie.
Tajemnica pacjenta
- Nie ma żadnej reguły, która obligowałaby lekarza pilota do poinformowania władz o stanie zdrowia, który wpływałby na jego zdolność do pilotowania samolotów - cytuje niemieckiego prawnika Urlicha Wuermelinga "Time". Co więcej, lekarzowi za poinformowanie np. Lufthansy o stanie zdrowia pilota, groziłyby zarzuty karne za naruszenie prywatności pacjenta.
W niemieckim prawie cała odpowiedzialność za informowanie pracodawców o stanie zdrowia spoczywa na pracowniku. Władze Germanwings musiały w takim wypadku wierzyć Lubitzowi na słowo - podkreśla „Time”.
- W praktyce oznacza to, że jeżeli jesteś chory i lekarz uznaje, że jesteś niezdolny do pracy, wystawia Ci zwolnienie z pracy - mówi Christian Runte, niemiecki prawnik. - Jednak nie jest tam napisane co to za choroba. Jest tam tylko napisane, że jesteś chory i niezdolny do pracy. To od pacjenta zależy, czy powie pracodawcy co to za choroba - dodaje.
Tymczasem, jak wykazało przeszukanie rzeczy należących do Lubitza, ten nie tylko nie informował pracodawcy, na jaką chorobę cierpi, ale w ogóle nawet nie przedstawiał zwolnień lekarskich.
Depresja i problemy ze wzrokiem
Niemiecka prokuratura i prasa informowały w ostatnim tygodniu o problemach zdrowotnych 27-letniego Lubitza. Drugi pilot Airbusa A320 miał, zdaniem śledczych, zatajać informacje o swoim zdrowiu przed pracodawcą. Z kolei niedzielne wydanie "Bild am Sontag" poinformowało o problemach ze wzrokiem, które pogłębiać miały występującą u Lubitza depresję.
Niektórzy psychologowie uważają, że Lubitz cierpiał na depresję, a ostatnie minuty jego działań podczas lotu mogą świadczyć o tym, że znajdował się w granicznym stanie psychicznym. Mimo apeli i krzyków kapitana samolotu spokojnie wykonywał bowiem czynności, które wcześniej prawdopodobnie "odtwarzał" w swojej świadomości.
W katastrofie airbusa linii lotniczych Germanwings zginęło we wtorek, 24 marca, 150 osób. Prowadząca śledztwo prokuratura w Marsylii ogłosiła, że w momencie uderzenia w ziemię w kokpicie był tylko drugi pilot. Wszystko wskazuje na to, że w sposób "świadomy i celowy" rozbił maszynę. Odłączył autopilota, nakazał samolotowi zniżanie się, ignorował ostrzeżenia i nie wpuścił do kokpitu kapitana, który wyszedł chwilę wcześniej do łazienki. Rejestratory nagrały dźwięki bezskutecznych prób sforsowania drzwi. Jednocześnie do końca było słychać miarowy oddech drugiego pilota, co wskazuje na to, że był przytomny.
Autor: dln//gak / Źródło: time.com, tvn24.pl