Jedna z największych szwedzkich gazet zarzuciła władzom swojego kraju, że "uległy" naciskom Rosji i ograniczyły ćwiczenia wojskowe z Amerykanami i Estończykami. Rosyjski ambasador w Sztokholmie miał "zażądać", aby szwedzkie samoloty nie lądowały w krajach bałtyckich. Według władz dziennikarze mijają się z prawdą.
Aferę rozpętała gazeta "Expressen", która należy do tych o raczej sensacyjnej naturze. Często porusza temat szwedzkiej obronności i "zagrożenia" ze strony Rosji. Podczas niesławnych intensywnych poszukiwań tajemniczego okrętu podwodnego w pobliżu Sztokholmu w 2014 roku, to właśnie "Expressen" wiodła prym w sensacyjnych doniesieniach.
Uleganie naciskom?
W poniedziałek gazeta po raz kolejny wywołała aferę w swoim kraju, publikując materiał, z którego wynikało, że szwedzkie władze ugięły się pod dyktatem Rosji i zobowiązały się nie lądować swoimi samolotami wojskowymi w Estonii podczas nadchodzących ćwiczeń międzynarodowych. Rosjanie mieli być bardzo niezadowoleni, że Szwedzi angażują się w manewry, w których biorą udział Amerykanie. Gazeta powołała się na dokument przygotowany po spotkaniu sekretarz ministerstwa spraw zagranicznych Anniki Soder z rosyjskim ambasadorem w Sztokholmie, Wiktorem Tatarinsewem. Miało się ono odbyć na wniosek Rosjanina, który miał wyrazić "zaniepokojenie" tym, że Szwedzkie wojsko angażuje się w ćwiczenia organizowane przez Amerykanów. "Rosja nie pozostanie na to obojętna" - miał stwierdzić ambasador. Z dokumentu wynika, że podczas spotkania Soder zapewniła Rosjanina, iż "żadne szwedzkie samoloty nie wylądują na terytorium Estonii czy Finlandii" podczas nachodzących ćwiczeń. Taka odpowiedź miała "usatysfakcjonować” ambasadora.
Taki był plan?
Dziennikarze zinterpretowali to jako "poddanie się dyktatowi Rosji". Według władz jest to nieprawdą, bowiem w ramach zaplanowanych na marzec i kwiecień ćwiczeń, po prostu nigdy nie zakładano lądowania szwedzkich maszyn w Estonii i Finlandii.
Wszystko od początku organizowano tak, aby samoloty operowały z własnych baz w Szwecji. Szwedzkie wojsko chce zaoszczędzić na wysyłaniu sprzętu za granicę i dać szansę do ćwiczenia obsłudze naziemnej we własnych bazach.
Przedstawiciele MSZ przypominają, że szwedzkie samoloty w 2014 roku kilka razy lądowały podczas ćwiczeń w krajach bałtyckich. Stosowne zdjęcie z komentarzem na Twitterze zamieścił nawet Karl Bildt, były szef szwedzkiej dyplomacji.
Swedish Gripen fighters with others at Ämari base in Estonia some months ago. Good cooperation. pic.twitter.com/K675ari25e
— Carl Bildt (@carlbildt) luty 16, 2015
Reakcja na działania Rosji
Gros lotów w ramach planowanych ćwiczeń ma się odbyć nad Zatoką Botnicką, czyli północną częścią Bałtyku pomiędzy Szwecją a Finlandią. Widać to wyraźnie na opublikowanej wcześniej przez fińskie wojsko mapce. Większość symulowanych walk ma mieć miejsce na dużym poligonie powietrznym u zachodnich wybrzeży Finlandii. W ćwiczeniach weźmie udział Szwecja, Finlandia oraz USA. Maszyny amerykańskie będą bazowały w Estonii, gdzie przylecą w połowie marca z bazy Aviano we Włoszech. Będą to F-16 z 501. Dywizjonu Myśliwskiego. Loty będą się odbywały pomiędzy połową marca a połową kwietnia.
Manewry mają być zorganizowane z inicjatywy Amerykanów z powodu "rosnącego zagrożenia dla bezpieczeństwa" w rejonie Europy Wschodniej z powodu działań Rosji.
Autor: mk\mtom / Źródło: Expressen, thelocal.se, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Förvarsmakten | Mats Gyllander