W szwajcarskich Alpach rozbił się w sobotę niewielki samolot pasażerski. Policja poinformowała, że nikt z pasażerów nie przeżył. Katastrofa wydarzyła się zaledwie kilka godzin po tym, jak niedaleko rozbił się prywatny samolot, w którym zginęła czteroosobowa rodzina.
Policja w szwajcarskim kantonie Gryzonia poinformowała w niedzielę, że w katastrofie zabytkowego samolotu Junkers Ju-52 zginęło w sobotę po południu 20 osób, czyli wszystkie znajdujące się na pokładzie maszyny.
Do wypadku doszło po zachodniej stronie góry Piz Segnaz w kantonie Graubuenden.
Maszyna z lat 30.
Mające siedzibę w miejscowości Duebendorf w kantonie Zurych linie JU-AIR oferują loty krajoznawcze, czarterowe i przygodowe. Do dyspozycji mają trzy samoloty Ju-52, wyprodukowane w fabryce Junkersa.
Trzysilnikowy Ju-52, który rozbił się w sobotę, został zbudowany pod koniec lat 30. jako samolot wojskowy i po wycofaniu ze służby trafił do JU-AIR.
Dochodzenie w sprawie katastrofy utrudnia fakt, że zabytkowa jednostka nie była wyposażona w rejestrator parametrów lotu. - Można potwierdzić, że samolot rozbił się o ziemię w pozycji niemal pionowej przy wysokiej prędkości - przekazał Daniel Knecht ze specjalnego organu do spraw wyjaśniania przyczyn wypadków (SUST).
Szef JU-Air Kurt Waldmeier poinformował, że samolot przeszedł ostatni przegląd techniczny pod koniec lipca, oraz że nie stwierdzono wówczas żadnych nieprawidłowości.
Dwie katastrofy jednego dnia
Kilka godzin wcześniej w górach w środkowej Szwajcarii z niewyjaśnionych przyczyn rozbił się inny niewielki samolot pasażerski. Zginęła czteroosobowa rodzina, w tym dwoje dzieci.
Jak podawał dziennik "Blick", do wypadku doszło około godz. 10 w pobliżu miejscowości Hergiswil niedaleko masywu Pilatus w Alpach Zachodnich, przy styku granic kantonów Lucerna, Obwalden i Nidwalden.
Przyczyny obu wypadków będzie wyjaśniała miejscowa i krajowa prokuratura we współpracy ze specjalnym organem ds. wyjaśniania przyczyn wypadków (SUST) i regionalną policją.
Autor: kz, momo/adso / Źródło: PAP