Sześć kobiet pozwało w środę amerykańskiego producenta filmowego Harveya Weinsteina do sądu federalnego w Nowym Jorku za molestowanie. Twierdzą, że działania producenta mające na celu utrzymanie w ukryciu jego umizgów równały się wymuszeniu cywilnemu.
Powódki oskarżają producenta i jego studia filmowe o "przestępczość zorganizowaną" - podali w oświadczeniu prawnicy z kancelarii Hagens Berman. Mówią oni o "Przedsiębiorstwie Seksualnym Weinsteina", jak nazywają firmy i ludzi współpracujących z producentem przy ukrywaniu lub tuszowaniu jego seksualnych napaści i molestowania kobiet.
"Całe Hollywood to wiedziało"
"'Przedsiębiorstwo Seksualne Weinsteina' miało wielu uczestników, rozrastało się z biegiem czasu, ponieważ coraz trudniej było ukrywać postępowanie Weinsteina" - głosi pozew złożony przez adwokatów kancelarii Hagens Berman i The Armenta Law Firm, złożony w imieniu kilkuset aktorek i innych kobiet, które były ofiarami seksualnych apetytów producenta filmowego. Adwokat Weinsteina odmówił komentarza. Według pozwu, aktorki i inne kobiety z branży filmowej były zwabiane na imprezy branżowe, do pokojów hotelowych, domu Weinsteina, na spotkania biurowe lub przesłuchania w związku z ewentualną rolą czy pod pretekstem omawiania projektu, w którym miały uczestniczyć. Wśród powódek są: sekretarka planu i aktorka Louisette Geiss i aktorki Katherine Kendall, Zoe Brock, Sarah Ann Masse, Melissa Sagemiller oraz Nanette Klatt. Każda z nich publicznie przedstawiła swoją historię.
Podkreśliły one, że o działaniach Weinsteina wiedziało wiele osób: "Harvey Weinstein to drapieżnik. Wiedział to (jego brat) Bob, jego doradcy, wiedzieli adwokaci, wiedzieli prywatni detektywi, całe Hollywood to wiedziało".
Sprawa Weinsteina
W mediach wystąpiło co najmniej 75 kobiet przedstawiających ze szczegółami niestosowne zachowanie Weinsteina wobec nich. Jego adwokaci odrzucają wszystkie oskarżenia o seksualne wykorzystanie kobiet.
Weinstein został usunięty z założonej przez niego firmy filmowej po przełamaniu milczenia na temat jego zachowań, do czego doszło po artykułach opublikowanych na początku października w "New York Timesie" i "New Yorkerze".
Pociągnęły one za sobą lawinę zarzutów o niewłaściwe zachowanie wobec kobiet pod adresem wielu prominentnych mężczyzn z branży rozrywkowej, biznesu, polityki i mediów. Oskarżenia doprowadziły do licznych zwolnień i śledztw. W miarę jak kolejne osoby upubliczniały swoje historie, inni dzielili się nimi w mediach społecznościowych, używając hasztagu #Metoo (ja też, mnie też). Kancelaria Hagens Berman, zatrudniająca ponad 70 adwokatów, twierdzi, że opiera się w szczególności na artykule Ronana Farrowa opublikowanym 6 listopada na stronie internetowej magazynu "The New Yorker", w którym opisano działania detektywów i pośredników rekrutowanych przez Weinsteina w celu oczernienia jego ofiar lub ich uciszenia. Chodziło o to, aby oskarżenia nigdy nie ujrzały światła dziennego. Jest to już drugi pozew zbiorowy złożony przeciwko Weinsteinowi przez tę kancelarię, oskarżającą go w imieniu setek kobiet o seksualne molestowanie, od szykan po gwałt. Pierwszą skargę w imieniu anonimowej aktorki złożyła ona w połowie listopada w Los Angeles. Weinstein zaprzeczył oskarżeniom i utrzymywał, że wszystkie akty odbyły się za przyzwoleniem partnerek. Oprócz roszczeń cywilnych przeciwko Weinsteinowi toczą się dochodzenia policyjne w Los Angeles, Beverly Hills, Nowym Jorku i Londynie.
Autor: mart/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock