Sekretarz Obrony USA pokazał się publicznie z wielkim plastrem na policzku, czym wywołał zainteresowanie dziennikarzy. Chuck Hagel wyjaśnił, że "zaatakował" szafkę w kuchni i nie skończyło się to dla niego dobrze.
Cywilny szef amerykańskich sił zbrojnych od środy chodzi z dużym plastrem na policzku. Z taką "ozdobą" przemawiał w Waszyngtonie z okazji dnia weterana. W piątek dziennikarze mieli okazję zapytać go, co się stało, przy okazji jego obecności w Kongresie. Hagel odniósł się do sprawy z humorem. - Zaatakowałem róg szafki w swojej kuchni i nie skończyło się to dla mnie dobrze - stwierdził polityk. - Obyło się bez szwów - dodał z ulgą. I napomknął, że w jego karierze były momenty, kiedy miał na sobie "znacznie więcej bandaży". Hagel przed rozpoczęciem kariery politycznej służył w US Army. Zgłosił się na ochotnika w 1967 roku i ponad rok walczył w Wietnamie. Dosłużył się stopnia sierżanta, dowodził drużyną piechoty. Podczas służby został dwukrotnie ranny, za co otrzymał dwa odznaczenia Purpurowe Serce.
Autor: mk//rzw / Źródło: Reuters, tvn24.pl