Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) postanowiła dołączyć się do walki z korupcją, promowaną przez Kreml. Agencja oskarżana przez organizacje pozarządowe o zatrudnianie największych łapówkarzy w Rosji, ujawniła wysokość pensji swoich szefów. Okazało się, że najważniejsi z nich zarabiają więcej od przywódców państwa.
Według informacji zamieszczonych na stronie internetowej FSB, szef tej słuzby Aleksander Bortnikow zarobił w 2009 roku równowartość 152 tysięcy dolarów. Tym samym przebił swoich zwierzchników - prezydenta i premiera.
Przymus ujawniania zarobków szefów instytucji państwowych to element kampanii anty-korupcyjnej prezydenta Dmitrija Miedwiediwewa. Jak podaje dziennik "Kommersant", FSB spóźniło się o trzy miesiące z wypełnieniem nowo nałożonego obowiązku.
Biedny Kreml
Miedwiediew sam dał przykład i jako jeden z pierwszych ujawnił swoje dochody. W roku 2009 zarobił równowartość 108 tysięcy dolarów. Więcej z państwowej kasy dostał premier Władymir Putin, który oficjalnie wzbogacił się w minionym roku o 126 tysięcy dolarów.
Walka z korupcją jest jednym z głównych haseł obecnego prezydenta Rosji. Jednak jak pisze Reuters, pomimo znacznego retorycznego zaangażowania Miedwiediewa, w kraju niewiele się zmieniło a nowe anty-korupcyjne prawa są niedoskonałe i omijane.
Aktywiści organizacji "Czyste Ręce" informowali w sierpniu, że właśnie oficerowie FSB są osobami, które przyjmują największe łapówki w kraju. W zamian za nie chronią interesy swoich mocodawców lub zwalczają te należące do ich przeciwników.
Źródło: Reuters