Kanclerz Angela Merkel wykluczyła w czwartek udział Niemiec w uderzeniu militarnym na Syrię. Podkreśliła zarazem, iż Niemcom zależy na tym, by pokazać, że użycie broni chemicznej w Syrii jest niedopuszczalne.
- Niemcy nie wezmą udziału w ewentualnych, decyzja jeszcze nie zapadła (...), akcjach militarnych - powiedziała kanclerz podczas wizyty premiera Danii Larsa Lokke Rasmussena w Berlinie.
Merkel podkreśliła, że trzeba rozważyć "całe spektrum" środków. Dodała, że ważne jest okazanie jedności w sprawie Syrii.
Powiedziała, że dla Niemiec oznacza to wspieranie wszelkiej aktywności w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i pracy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).
Rozmowa z Macronem
Wcześniej w czwartek rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert poinformował, że kanclerz Merkel rozmawiała telefonicznie na temat sytuacji w Syrii z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.
"Strony rozmawiały przede wszystkim o aktualnym rozwoju sytuacji w Syrii, w szczególności wspólnej trosce dotyczącej najnowszego ataku z użyciem trującego gazu oraz o groźnej erozji międzynarodowego potępiania wobec broni chemicznej" - podano w komunikacie opublikowanym na stronie szefowej niemieckiego rządu. Jak zapewniono, "kanclerz oraz prezydent (Macron) chcą kontynuować bliską współpracę w tych sprawach, podobnie jak (współpracę) z innymi sojusznikami".
Macron: mamy dowody, że użyto broni chemicznej
W wywiadzie dla telewizji TF1 Macron powiedział, że jego kraj ma dowody na użycie w ubiegłym tygodniu przez syryjski reżim broni chemicznej.
- Nasze ekipy pracowały nad tym przez cały tydzień i będziemy musieli podjąć decyzje w odpowiednim czasie, gdy uznamy to za najbardziej użyteczne i skuteczne - oświadczył. Dziennikarz pytał prezydenta, czy w Syrii została przekroczona czerwona linia. Jeszcze we wtorek Macron zapowiadał, że Francja "w najbliższych dniach", po dalszych konsultacjach z Wielką Brytanią i USA, ogłosi swą odpowiedź na domniemany atak chemiczny w Syrii. Jak poinformował Macron, Paryż ustalił, że 7 kwietnia reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada użył broni chemicznej, w tym chloru, podczas ataku na miasto Duma w pobliżu Damaszku. Macron nie podał szczegółów dotyczących tych dowodów ani nie powiedział, jak je zdobyto. - Mamy dowody, że w ubiegłym tygodniu, prawie 10 dni temu, użyto broni chemicznej, przynajmniej chloru, i że użył jej reżim Baszara el-Asada - oznajmił. Macron dodał, że należy usunąć potencjał chemiczny reżimu Asada i podkreślił, że do ewentualnego uderzenia doszłoby "po zweryfikowaniu przez nas wszelkich informacji".
Odpowiedź na atak
USA i ich sojusznicy grożą akcją militarną w reakcji na atak w mieście Duma koło Damaszku. O jego przeprowadzenie obwiniają reżim syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Prezydent Donald Trump napisał w środę na Twitterze, że Rosja powinna się przygotować na wystrzelenie przez USA pocisków w kierunku Syrii. Trump kilkakrotnie potępiał atak na będącą bastionem rebeliantów Dumę i ostrzegał, że Stany Zjednoczone odpowiedzą rozwiązaniem siłowym.
We wtorek wieczorem rosyjski ambasador w Libanie Aleksandr Zasypkin oświadczył, że każdy amerykański pocisk rakietowy odpalony w stronę Syrii zostanie zestrzelony, a miejsca, z których rakiety będą odpalane, zostaną wzięte na cel.
Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała w środę wieczorem, że prezydent Trump nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie ataku na Syrię. Rozważanych jest kilka innych wariantów odpowiedzi na atak chemiczny, nie tylko militarnych W czwartek Trump napisał na Twitterze, że ewentualne uderzenie militarne przeciwko Syrii może nastąpić "bardzo szybko albo wcale nie tak szybko". "Nigdy nie mówiłem, kiedy dojdzie do ataku na Syrię" - dodał. Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas powiedział w czwartek, że ani USA, ani Francja nie zażądały dotąd od Niemiec przyłączenia się do ewentualnego uderzenia militarnego w Syrii. Maas dodał, że wychodzi z założenia, iż USA i Francja będą się naradzać z Niemcami przed akcją militarną w Syrii.
Autor: MR//kg / Źródło: PAP