Władze tureckiej prowincji Hatay podały, że w wyniku nalotów przeprowadzonych przez siły zbrojne Syrii w Idlibie zginęło 33 tureckich żołnierzy. - Nie powinni byli znajdować się na tych pozycjach - ocenił w piątek resort obrony Rosji, który wspiera siły rządowe Baszara al-Asada. - Naloty trwały pomimo ostrzeżenia wydanego po pierwszym uderzeniu - odpowiedział minister obrony Turcji Hulusi Akar.
33 żołnierzy, którzy zginęli w czwartek, to największa liczba ofiar śmiertelnych po stronie tureckiej w ciągu jednego dnia od zaangażowania się Ankary w konflikt w Syrii w 2016 roku.
Rosja: odpowiedź na atak terrorystyczny
W piątkowym komunikacie Ministerstwo Obrony Rosji przekazało, że 27 lutego rządowe oddziały syryjskie "odpowiedziały ogniem na atak bojowników ugrupowania terrorystycznego". Rebelianci podjęli próbę dużej operacji ofensywnej na pozycje sił rządowych. Wtedy, według rosyjskiego ministerstwa, pod ostrzał armii rządowej dostali się wojskowi tureccy.
Resort w Moskwie zapewnił, że strona rosyjska utrzymywała kontakt z wojskowymi Turcji i zwracała się systematycznie o dostarczenie jej danych o pozycjach "wszystkich tureckich oddziałów znajdujących się obok rejonów działań bojowych terrorystów". Na obszarze, gdzie w czwartek doszło do ostrzału, zgodnie z danymi "nie było żadnych oddziałów tureckich sił zbrojnych i nie powinny były one się tam znajdować" - oświadczyło ministerstwo.
Zapewniło ono, że siły rosyjskie nie użyły w tym rejonie swego lotnictwa. Po otrzymaniu informacji o poszkodowanych Rosja podjęła działania w celu przerwania ognia przez siły syryjskie i zapewniła ewakuację zabitych i rannych - podano w komunikacie.
Media w Moskwie przekazały w piątek rano, że rosyjska Flota Czarnomorska wysyła dwa okręty wojenne na Morze Śródziemne w kierunku wybrzeży Syrii. Jednostki te są uzbrojone w pociski manewrujące Kalibr.
"Naloty trwały pomimo ostrzeżenia wydanego po pierwszym uderzeniu"
Do oświadczenia rosyjskiego resortu obrony odniósł się minister obrony Turcji Hulusi Akar. Zaprzeczył informacjom Moskwy. - Podczas tego ataku w pobliżu naszych żołnierzy nie było żadnych grup zbrojnych - oświadczył. Dodał, że "do ataków na tureckich żołnierzy doszło mimo ustaleń z Rosją". - Naloty trwały pomimo ostrzeżenia wydanego po pierwszym uderzeniu. Ostrzelane zostały również ambulansy - powiedział Akar, cytowany przez turecką agencję Anatolia. Minister poinformował, że w wyniku tureckiego odwetu zginęło 309 syryjskich żołnierzy z armii prezydenta Baszara al-Asada.
Wcześniej dyrektor do spraw komunikacji społecznej w tureckim ministerstwie obrony Fahrettin Altun podkreślił, że władze Turcji postanowiły dać "rzeczową i konkretną odpowiedź" na wcześniejszy atak rządu syryjskiego na tureckie oddziały walczące w syryjskiej prowincji Idlib.
O śmierci tureckich żołnierzy w ostatnim bastionie rebelii przeciwko prezydentowi Baszarowi al-Asadowi poinformował jako pierwszy prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Szef państwa zaznaczył w czwartek, że mimo tej straty sytuacja na froncie staje się dla Ankary coraz bardziej korzystna.
Wieczorem w czwartek gubernator tureckiej prowincji Hatay, położonej w południowo-wschodniej Turcji tuż przy granicy z Syrią, podał nowy bilans tureckich strat - wyższy od pierwotnych szacunków. W wyniku syryjskich ataków w Idlibie zginęło 33 tureckich żołnierzy.
Rozmowa telefoniczna Erdogana z Putinem
Jak przekazał Kreml, prezydenci Rosji i Turcji, Władimir Putin i Recep Tayyip Erdogan, wyrazili w rozmowie telefonicznej "poważne zaniepokojenie" eskalacją, która "pociągnęła za sobą liczne ofiary, w tym wśród żołnierzy tureckich". W oświadczeniu dodano, że "zaakcentowano wagę podwyższenia skuteczności koordynacji za pośrednictwem kanałów ministerstw obrony Rosji i Turcji".
Kreml oświadczył, że rozmowa telefoniczna odbyła się z inicjatywy strony tureckiej. Putin i Erdogan zgodzili się, że omówiona zostanie "możliwość przeprowadzenia w najbliższym czasie spotkania na najwyższym szczeblu" - przekazały służby prasowe prezydenta Rosji.
Turcja apeluje o ustanowienie strefy zakazów lotów w Syrii
Władze Turcji oświadczyły w piątek, że światowe mocarstwa muszą ustanowić strefę zakazu lotów w Syrii w celu ochrony setek tysięcy cywilów, którzy uciekają przed walkami.
- "Wspólnota międzynarodowa musi działać, żeby chronić cywilów, i ustanowić strefę zakazu lotów. Gwaranci procesu z Astany (w 2017 roku uzgodniono tzw. strefy deeskalacji w Syrii - red.), Rosja i Iran, stracą całą swoją wiarygodność, jeśli nie wywiążą się z zobowiązania do ograniczenia przemocy i działań wojennych w Idlibie" - napisał na swoim koncie na Twitterze Altun.
Zaznaczył, że "miliony cywilów są bombardowane od miesięcy", a reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada "systematycznie atakuje infrastrukturę, w tym szkoły i szpitale". "Powoli na naszych oczach dokonuje się ludobójstwo" - podkreślił.
USA apelują do Syrii i Rosji o wstrzymanie "nikczemnej ofensywy" w Idlibie
"W pełni popieramy Turcję, naszego sojusznika w Pakcie Północnoatlantyckim, i nie przestajemy nawoływać o zatrzymanie tej nikczemnej ofensywy prowadzonej przez reżim Asada, Rosję oraz siły wspierane przez Iran" - czytamy w komunikacie podpisanym przez rzeczniczkę amerykańskiego Departamentu Stanu, Morgan Ortagus.
"Rozważamy obecnie najbardziej optymalne sposoby przyjścia Turcji z pomocą. Jest to nieodzowne w obliczu kryzysu, z jakim się zetknęła" - zaznaczono w oświadczeniu.
UE wzywa do deeskalacji, NATO wyraża solidarność z Turcją
W piątek do deeskalacji konfliktu wezwał szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. "Istnieje ryzyko wielkiej, otwartej, międzynarodowej konfrontacji wojskowej. UE wzywa wszystkie strony do szybkiej deeskalacji i wyraża żal z powodu ofiar śmiertelnych. UE rozważy wszelkie niezbędne środki w celu ochrony swoich interesów dotyczących bezpieczeństwa. Jesteśmy w kontakcie ze wszystkimi stronami" - napisał na Twitterze Borrell.
Wkrótce po nalocie sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wezwał do natychmiastowego zawieszenia broni i wyraził poważne zaniepokojenie zagrożeniem dla ludności cywilnej, wynikającym z eskalacji działań wojskowych - przekazał jego rzecznik Stephane Dujarric.
"Sojusznicy potępiają ciągłe ataki powietrzne"
Rada Północnoatlantycka, w skład której wchodzą ambasadorowie wszystkich 29 państw członkowskich NATO, spotkała się na wniosek Turcji, by przeprowadzić konsultacje w sprawie sytuacji w Syrii zgodnie z art. 4 traktatu waszyngtońskiego.
Zgodnie z art. 4 każdy sojusznik może zwrócić się o konsultacje, jeśli uważa, że zagrożona jest jego integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo.
- Sojusznicy potępiają ciągłe ataki powietrzne ze strony reżimu syryjskiego i wspierającej go Rosji w prowincji Idlib. Wzywamy ich do zaprzestania ofensywy, aby przestrzegać prawa międzynarodowego i wspierać wysiłki ONZ na rzecz pokojowego rozwiązania - wskazał sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg.
Z uruchomieniem artykułu 4 o zbiorowej obronie nie zgadza się minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow, który skomentował, że "incydent w Idlibie nie daje do tego podstaw". Szef rosyjskiej dyplomacji przekazał również, że Rosja jest gotowa pracować nad zapewnieniem bezpieczeństwa żołnierzy tureckich w Syrii.
Interwencja turecka w Syrii
Turcja, która wspiera w Syrii antyrządową opozycję, w ostatnich tygodniach wysłała tam tysiące żołnierzy i ciężarówek ze sprzętem wojskowym, aby powstrzymać ofensywę sił prezydenta Baszara al-Asada.
Od początku lutego w Idlibie śmierć poniosło 54 tureckich żołnierzy, licząc razem z ofiarami czwartkowego ataku.
Idlib był do niedawna ostatnim bastionem rebeliantów, jednak wspierane przez Rosję siły Asada opanowują kolejne części tej prowincji, wypierając bojowników i zmuszając ludność cywilną do opuszczenia domów.
Postępy sił rządowych Asada spowodowały masowy exodus ludności cywilnej w kierunku granicy z Turcją. ONZ poinformowała 17 lutego, że od 1 grudnia ponad 875 tysięcy Syryjczyków, głównie dzieci i kobiety, uciekło z miast i wsi będących celem powietrznych nalotów. Ostatnie szacunki wskazują, że liczba uchodźców z prowincji Idlib mogła przekroczyć milion.
W czwartek władze w Ankarze zasygnalizowały, że nie będą czynić przeszkód w przedostawaniu się syryjskich uchodźców do Europy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Staff Sgt. Timothy R. Koster/Joint Chiefs of Staff