W wodach wokół Rio de Janeiro pływa już nie tylko cała tablica Mendelejwa, ale także superbakteria. Materiał "Faktów z zagranicy".
- Za każdym razem kiedy woda pryska na moją twarz, mam wrażenie, że próbuje mnie zaatakować jakiś wrogo nastawiony obcy. Nos i usta trzymam wtedy zatkane - relacjonuje niemiecki żeglarz Heiko Kroeger. - Zdarza nam się zranić w trakcie zawodów, jeśli zdarzy się to tutaj, to może dojść do zakażenia - dodaje Fernando Echavarri, żeglarz z Hiszpanii. Superbakteria może spowodować zapalenie opon mózgowych. Śmiertelność w przypadku zakażenia to 50 proc. Do tej pory problemy pojawiły się u jednego żeglarza. Niemiec Eric Heil po treningu doznał wysypki. - Pełna bakterii woda ze szpitalnej kanalizacji dostała się najpierw do Zatoki Guanabara lub do rzek, a później popłynęła w stronę plaż - tłumaczy zanieczyszczenia Renata Pico z Uniwersytetu w Rio de Janeiro.
Co z bezpieczeństwem w Rio?
Sportowcy zjeżdżają się do Rio de Janeiro przed Igrzyskami Olimpijskimi. Tu bezpieczeństwa mają pilnować ochroniarze z firm, które nie pytały ich o kryminalną przeszłość. Pracę dostawał każdy, kto przeszedł przyśpieszony kurs internetowy.
Efekty poznali już Australijczycy. Początek ich pobytu w Brazylii nie był wesoły - najpierw pożar w piwnicy, później ich okradziono. - Zaginął nam laptop z pomieszczenia na piątym piętrze, widziałam też kilku miejscowych w koszulkach naszej reprezentacji, ale nie wiemy, ile takich koszulek nam zginęło - skarży się Kitty Chiller, szefowa australijskiej misji olimpijskiej. - Nie oczekujcie, że wszystko tutaj będzie dopracowane do perfekcji. Jesteśmy krajem, który przechodzi kryzys pełnym z wieloma problemami, ale zastaniecie miasto lepsze od tego, które zgłaszało się do organizacji Igrzysk - odpowiada Eduardo Paes, burmistrz Rio de Janeiro.
Brazylijskie władze podały, że do zapewnienia bezpieczeństwa na czas olimpijskiej rywalizacji (5-21 sierpnia) skierują 85 tysięcy żołnierzy.
Autor: kło/kk / Źródło: Fakty z zagranicy
Źródło zdjęcia głównego: Fakty z zagranicy