Soczi stało się nowym centrum międzynarodowej dyplomacji - napisał niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung", komentując spotkanie prezydenta Rosji Władimira Putina z prezydentem Syrii Baszarem el-Asadem w tym mieście.
"Za cztery miesiące w Rosji odbędą się wybory prezydenckie. Putin ciągle jeszcze oficjalnie nie ogłosił, że będzie kandydował, ale kampania wyborcza trwa od dawna" - napisał w środę autor komentarza Julian Hans. Zaznaczył przy tym, że mieszkańcy Rosji nie interesują się - w przeciwieństwie do konfliktu na Ukrainie - wojną w Syrii, "ani ofiarami, ani sukcesami".
"Rosjanie doceniają jednak nowe poczucie siły, z jakim kraj ten występuje na międzynarodowej scenie. Rosję znów się szanuje i znów się jej boi, to najważniejsze" - pisze komentator o nastrojach panujących w kraju rządzonym przez Putina.
"Pole do działania"
Wszystko to osiągnął Putin "stosunkowo małym nakładem sił" - ocenia Hans.
"Gdy w 2013 roku atak za pomocą gazu bojowego w Damaszku pozostał bez konsekwencji, stało się jasne, że ówczesny prezydent USA Barack Obama niczego nie uczyni. Z kolei (obecny przywódca USA) Donald Trump cieszy się, że mógł Putinowi w Syrii oddać pole do działania. Nowa siła Rosji jest w rzeczywistości skutkiem słabości Ameryki" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Hans zwrócił uwagę, że Soczi stało się "nowym centrum międzynarodowej dyplomacji".
"W rozmowie z Asadem Putin podkreślał, że proces pokojowy musi zostać doprowadzony do końca przez ONZ, jednak nitki tego procesu nie prowadzą do Waszyngtonu, co do niedawna było oczywistością, lecz do Moskwy"- podkreślił niemiecki dziennikarz.
Jego zdaniem nie jest przesądzone, czy w Syrii dojdzie do ustanowienia "pax russica". "Asad dotychczas chętnie korzystał z rosyjskiego wsparcia wojskowego, ale wszystkie oferty pośrednictwa w miarę możliwości skutecznie sabotował" - przypomniał komentator dziennika.
Autor: tas//kg / Źródło: PAP